To, co stało się w Poznaniu przy ul. Obozowej w czwartek (29 września), jest zatrważające. Ale nie dlatego, że zginął człowiek, który włamał się na prywatną posesję, tylko dlatego, że broniąca się przed włamywaczem rodzina usłyszała właśnie zarzuty. Jeden jej członek usłyszał konkretnie zarzut „udziału w bójce”, której skutkiem była śmierć człowieka. Grozi mu za to 10 lat więzienia.
Tymczasem nie ma wątpliwości przynajmniej co do podstawowych faktów i potwierdza to nawet lokalna prokuratura. Dwudziestodziewięcioletni mężczyzna próbował wtargnąć do czyjegoś domu, w którym przebywało co najmniej trzech domowników. Był pobudzony i zachowywał się agresywnie. Policja potwierdziła, że był to wielokrotnie notowany i karany więzieniem recydywista.
Dziennikarze „Głosu Wielkopolskiego” opisali więcej okoliczności. Ujawnili, że 29-latek wszedł na teren prywatnej posesji. I wybił okno, przez które próbował dostać się do domu. To zaalarmowało mieszkającą tam rodzinę – matkę z synem i starszego mężczyznę. Domownicy zawiadomili policję, po czym wyszli przed dom sprawdzić, co się dzieje. To właśnie wtedy doszło do tragedii. Recydywista miał zaatakować najpierw starszego mężczyznę. Gdy z pomocą ruszył mu wnuczek, kryminalista obezwładnił nastolatka. Usiadł na nim i zaczął dusić chłopca. Wówczas na ratunek dziecku ruszyła matka, która wbiła nóż w napastnika. Trafiła w okolicę żeber. Raniony kryminalista uciekł. Na ulicy zauważyli go członkowie transportowego ambulansu, wezwali karetkę pogotowia, która odwiozła napastnika do szpitala. Niestety, rana okazała się śmiertelna – mężczyzna zmarł.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.