Z wielu badań od dawna wiadomo, że dziewczynki i chłopcy mają różne predyspozycje. Z porównywania testów edukacyjnych prowadzonych w krajach OECD wynika, że dziewczęta osiągają średnio zawsze lepsze wyniki w naukach humanistycznych, sprawności językowej, umiejętności czytania. Chłopcy okazują się lepsi w matematyce. Przy czym im lepsi uczniowie, osiągający wyższe wyniki edukacyjne, tym te różnice są jeszcze większe. Tylko jedno się w tym nie zgadza od lat. Bo jak to możliwe, że mężczyźni są lepsi w dziedzinach naukowych – więcej ich niż kobiet pracuje w zawodach o wysokich zarobkach – a jednocześnie przeciętnie to kobiety średnio mają lepsze oceny szkolne, więcej kobiet kończy wyższe uczelnie i średnio są one lepiej wykształcone?
Kompetencje czy preferencje?
Na to pytanie spróbowali sobie odpowiedzieć badacze, którzy swoje ustalenia opublikowali niedawno w „British Journal of Sociology of Education” (Ilaria Lievore, Moris Triventi, „Do teacher and classroom characteristics affect the way in which girls and boys are graded?”, Uniwersytet w Trydencie). Nie byli zresztą pierwsi. W 2008 r. badacz w Izraelu udowodnił, że dziewczęta dostają wyższe stopnie w testach, gdy nauczyciel wie, kogo ocenia (w testach, w których nieznana była tożsamość, dostawały niższe oceny). Podobne badania w Szwecji pokazały, że wśród dzieci o tym samym poziomie kompetencji nauczyciele są skłonni dawać wyższe stopnie dziewczętom. Takie same wnioski płynęły z analiz dotyczących portugalskich, francuskich i niemieckich szkół średnich. Również badania na czeskich 15-latkach wskazały faworyzowanie uczennic w zakresie nauczania języka i matematyki. Włoscy badacze – jak można podejrzewać – nie doszli do odmiennych wniosków.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.