Dziennikarz odmówił wywiadu portalowi Lisa. "Nie chcecie eksperta, tylko politycznej prostytutki"

Dziennikarz odmówił wywiadu portalowi Lisa. "Nie chcecie eksperta, tylko politycznej prostytutki"

Dodano: 
Witold Jurasz
Witold Jurasz Źródło:Telewizja Republika
Nie Drodzy Państwo. Chcecie cytować? Voila. Ale wywiadu Wam nie dam. A jak chcecie tekst to tylko za pieniądze. I tanio nie będzie. Nie będzie, bo mam dobre pióro i znam się na tym, o czym piszę. Ale Wam policzę podwójnie. Bo nie chcecie mnie jako publicysty ani eksperta, ale jako politycznej prostytutki, którą będziecie mogli wykorzystać – tymi słowami dziennikarz Witold Jurasz zwrócił się do portalu Tomasza Lisa NaTemat, którego dziennikarze chcieli przeprowadzić z nim wywiad.

Były dyplomata, charge d’affaires RP na Białorusi i pierwszy sekretarz Ambasady RP w Moskwie, obecnie redaktor Polsat News 2 podzielił się na Facebooku swoim doświadczeniem z portalem NaTemat. Jurasz wytłumaczył, dlaczego odmówił mu wywiadu i przywołał historię sprzed lat, kiedy jeszcze chciał współpracować z serwisem.

"Skoro krytykuję PO..."

"Wczoraj napisałem tekst, w którym krytycznie opisałem politykę zagraniczną PiS. Dzisiaj rano z kolei zamieściłem króciutki komentarz, w którym dałem wyraz temu co sadze o Romanie Giertychu (i nie jest to pochlebna opinia). Nie minęło kilka godzin i prawie się nim (prawakiem, który stał się pieszczochem saloniku) stałem. Oto zadzwonił do mnie miły skądinąd dziennikarz portalu Tomasza Lisa NaTemat w prośba o wywiad" – relacjonuje dziennikarz, dodając że wywiadu odmówił. Jurasz pisze, że gdy portal NaTemat miał ledwie 2 lata, zaproponował redaktorowi naczelnemu Tomaszowi Machale, że chętnie prowadziłby blog na jego portalu. "Okazało się, ze redakcja portalu, w którym publikuje 900 autorów, moją propozycję odrzuciła. Wolny rynek. Trudno mieć jakiekolwiek pretensje. No prawie. Usłyszałem otóż od miłej pani z portalu, że skoro krytykuję PO to trudno, bym został zaakceptowany jako autor. A ja PO czasem krytykowałem. A czasem pisałem, że PO ma rację. To NaTemat, a nie ja miała problem z różnorodnością poglądów. Mi się zawsze wydawało, że warto, by ludzie się ze sobą spierali. Okazało się, że nie warto" – pisze dziennikarz.

"Nie chcecie eksperta, tylko politycznej prostytutki"

Jurasz wskazuje, że choć na swoim koncie ma wiele publikacji, to dla portalu Tomasza Lisa narodził się dopiero, kiedy skrytykował Prawo i Sprawiedliwość. "Jak rozumiem chodziło o to, by pokazać, że oto człowiek prawicy przeszedł na „właściwą” stronę. Tylko, że mnie do bycia po właściwej stronie żaden portal Tomasza Lisa nie jest potrzebny. Byłem i jestem po właściwej stronie – tej, gdzie pisze się uczciwie to, co się myśli, a może nawet, jeśli się ją trafnie odczytuje, po prostu prawdę i tym samym władze czasem gani, a czasem chwali. Nic mi po uznaniu tych, którzy ludzi z drugiej strony cytują tylko, gdy ci piszą zgodnie z jedynie słusznymi poglądami" – zaznacza Jurasz.

W ostatniej części swojego wpisu dziennikarz zwraca się bezpośrednio do redakcji NaTemat: "Nie Drodzy Państwo. Chcecie cytować? Voila. Ale wywiadu Wam nie dam. A jak chcecie tekst to tylko za pieniądze. I tanio nie będzie. Nie będzie, bo mam dobre pióro i znam się na tym, o czym piszę. Ale Wam policzę podwójnie. Bo nie chcecie mnie jako publicysty ani eksperta, ale jako politycznej prostytutki, którą będziecie mogli wykorzystać. Nie znam się na prostytucji, ale wiem, ze się jej nie uprawia za darmo. Ale spokojnie – nikt się nie dowie. Bo i tak napiszę tylko to, co uważam, więc zapłacić co prawda zapłacicie, ale tekstu przecież nie opublikujecie".

facebook
Źródło: Facebook
Czytaj także