Kiedy Legia Warszawa awansowała do Ligi Mistrzów i potrafiła się postawić Realowi Madryt oraz portugalskiemu Sportingowi, wydawało się, że wreszcie fatalna passa na dobre się skończyła. Po 20 latach polski klub trafił do piłkarskiej i finansowej elity. Od tej chwili miało „być z górki”.
Ciąg wydarzeń miał być taki: dzięki pieniądzom wypłacanym przez UEFA Legia zbuduje u siebie finansową potęgę, następnie kupi jeszcze lepszych piłkarzy, a potem znów awansuje do Ligi Mistrzów (w najgorszym wypadku do Ligi Europy, która oferuje mniejsze, ale wciąż znaczące pieniądze), zagra kilka meczów i znów dobrze zarobi. Miała wsiąść do pociągu ku lepszej przyszłości i przemierzać kolejne stacje, a przy okazji podnosić prestiż całej ligi.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.