"Trwa intensywna akcja poszukiwawcza polskiej lekarki porwanej w Czadzie. W akcji biorą udział siły czadyjskie i francuskie. Na miejscu nadzoruje ją minister bezpieczeństwa Mahamat Charfadine Margui. Polskie służby dyplomatyczne i konsularne od początku są na miejscu i pozostają w stałym kontakcie z miejscowymi władzami oraz z rodziną porwanej. Ze względu na dobro sprawy zwracamy się do mediów z prośbą o wstrzemięźliwość w jej relacjonowaniu" – podał w komunikacie resort spraw zagranicznych.
– Mamy potwierdzenie, że do takiej sytuacji doszło. Najszybciej jak mogłem, spróbowałem się skontaktować z Meksykaninem, który został porwany razem z Polką. Na ten moment, nie udało mi się. Czynimy wszelkie starania, żeby uzyskać więcej informacji – mówił w TVN24 Marcin Majewski, rzecznik Caritas Polska.
Porwanie dla okupu?
Według doniesień AFP, porwano także Meksykanina (również lekarza), jednak przestępcy w trakcie ucieczki przed policją porzucili mężczyznę. Zeznał on, że motywem są pieniądze, a porywacze zapewnili jego i Polkę, że nic im się nie stanie, jeżeli wpłacony zostanie okup.
Według lokalnych władz porywacze byli uzbrojeni. Wolontariuszka została porwana ze szpitala Saint-Michel w miejscowości Dono Manga, położonej ponad 400 km od stolicy kraju Ndżameny. To region, gdzie stosunkowo często dochodzi do uprowadzeń dla okupu. Do tej pory nikt się nie przyznał.
Placówka, w której pracowała Polka prowadzona jest przez Caritas. Gubernator prowincji przekazał agencji AFP, że do porwania doszło podczas nieobecności żołnierzy, którzy zwykle ochraniają szpital. W placówce pojawiło się dwóch mężczyzn w asyście fałszywego policjanta.
Porwanie potwierdził AFP Nicolas Nadji Ban, biskup diecezji Lai, który przewodniczy lokalnemu oddziałowi Caritas zarządzającemu szpitalem. Media donoszą, iż jest to region, w którym dość często dochodzi do porwań dla okupu.
Czytaj też:
MSZ publikuje oświadczenie ws. "kłamstw Putina, których nie prostował Carlson"Czytaj też:
MSZ szykuje się do wymiany ambasadorów. Duda postawił Sikorskiemu warunek