Hetman Bohdan Zenobi Chmielnicki zmarł w Czehrynie 6 sierpnia 1657 r. Zostawiał Ukrainę u szczytu potęgi. Osłabiona i zrujnowana była Rzeczpospolita, a Moskwa, protektorka hetmana, uwikłana w konflikt ze Szwecją. Największym sukcesem był układ rozbiorowy w Radnot, gdzie – jak pisze Janusz Kaczmarczyk – po raz pierwszy pojawiała się niezależna Ukraina. Jednak pakt ten został przekreślony przez klęskę księcia siedmiogrodzkiego Rakoczego w Polsce i to, że Rzeczpospolita zawarła z Moskwą niekorzystny traktat w Niemieży, który jednak pozwolił się skupić na pokonaniu Szwedów i Siedmiogrodzian. Chmielnicki rozpoczął zatem rokowania z posłem królewskim Stanisławem Bieniewskim – dając mu nadzieję na dojście do porozumienia, choć oczywiście do powrotu kozaczyzny pod skrzydła Rzeczypospolitej nie mogło być mowy. W trakcie tych rozmów Chmielnicki zmarł, wcześniej zaś ogłosił na radzie następcą syna Jurija, nad którym z powodu małoletności i choroby opiekę mieli sprawować Iwan Wyhowski i Tymosz Nosacz. Zdawać by się mogło, że dla kozackiego państwa, zwanego przez historyków Hetmanatem, zacznie się okres spokoju i wytchnienia po krwawych wojnach z Rzecząpospolitą i najazdach tatarskich. Nic bardziej mylnego. Po śmierci Chmielnickiego państwo kozackie się rozleciało, rozrywane sprzecznościami oraz ambicjami zaporoskiej elity, czyli pułkowników, asawułów, sędziów, pisarzy, których rozgrywki o władzę przypominały dzisiejszą działalność oligarchów na ogarniętej wojną Ukrainie.
Ugoda po latach wojen
Iwan Wyhowski, który był szlachcicem wziętym do niewoli w 1648 r. pod Żółtymi Wodami (walczył przeciwko Chmielnickiemu), a później został pisarzem generalnym wojska zaporoskiego, zagrał na zbliżenie z Rzecząpospolitą. Był przedstawicielem stronnictwa propolskiego, złożonego z bogatej starszyzny kozackiej, która upodobniała się do szlachty, której majątki przejęła. Byli przeciwni unii z Moskwą brutalnie łamiącą przywileje kozackie. Inicjatywa wyszła naprzeciwko działań dworu Jana Kazimierza, który forsował powrót Ukrainy pod skrzydła Rzeczypospolitej, nawet za cenę dużych ustępstw. Liczni polscy pisarze polityczni związani z dworem uważali, że trzeba pogodzić się z Kozakami. Wojewoda poznański Jan Leszczyński wydał nawet traktat zatytułowany „Pokój z kim? Czy z Szwedem czy z Kozaki, czy z Moskwą?”, w którym wyraził opinię, że należy pertraktować z Wyhowskim. Jednak szlacheckie społeczeństwo patrzyło na to inaczej. Wawrzyniec Rudawski uważał później traktat za wyraz prywatnych interesów hetmana.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.