Z informacji uzyskanych przez "Gazetę Polską" wynika, że decyzja o kandydowaniu Adamowicza miała na celu pokazanie Schetynie, że Donald Tusk "nie życzy sobie ingerencji Schetyny w interesy ludzi PO w swoim mateczniku". Rozmówca gazety twierdzi, że szef Rady Europejskiej nie liczył się przy tym z kosztami politycznymi, jakie może ponieść jego była już formacja.
Jak czytamy na łamach "Gazety Polskiej", radni którzy opowiedzieli się za kandydaturą Adamowicza mogą liczyć na miejsce na jego liście wyborczej. Gazeta twierdzi, że może to być większość radnych Platformy Obywatelskiej.
Gdańscy radni, którzy poparli kandydaturę Adamowicza, mogą liczyć na miejsce na jego liście wyborczej. Według informacji gazety, na listy obecnego prezydenta Gdańska może trafić nawet większość obecnych radnych PO - czytamy.
Cytowana przez gazetę gdańska radna Anna Kołakowska twierdzi, że gdyby obecny prezydent Gdańska przestał pełnić swój urząd, byłoby to równoznaczne z rozsypaniem całego "układu gdańskiego".
Czytaj też:
Polityk PO: To Tusk wypchnął Kamińskiego, Niesiołowskiego i Protasiewicza do PSL