21-letni Dominik W. po zapłaceniu 10 tys. kaucji miał opuścić areszt. Tak się jednak nie stało, ponieważ gdański sąd cofnął wcześniejszą decyzję, uznając, że poręczenie majątkowe może nie wystarczyć do zapewnienia prawidłowego przebiegu śledztwa. Jak tłumaczył w Radiu Gdańsk sędzia Tomasz Adamski z Sądu Okręgowego w Gdańsku, sąd wskazał na grożącą podejrzanemu surową karę oraz obawę matactwa i bezprawnego wpływu na na tok postępowania przygotowawczego.
Decyzję tę skomentował Lech Wałęsa, który wpłacił kaucję, aby jego wnuk mógł areszt opuścić.– Chłopak popełnił przestępstwo i musi za to odpowiedzieć, ale to młody gówniarz. Dopiero co został ojcem, opiekuje się dzieckiem, chodzi do szkoły. Zrobił wybryk i czeka go kara, ale kaucja została wpłacona i nie musiał dodatkowo zostać w areszcie – stwierdził w rozmowie z Wirtualną Polską. W ocenie byłego prezydenta, decyzja sądu jest zemstą Prawa i Sprawiedliwości. – Zapamiętam to. O Ziobrze i tym, co robi, na pewno nie zapomnę. PiS-owskie prokuratury i sądy mszczą się na mojej rodzinie dlatego, że mnie nie mogą trafić – dodaje.
Dominik W. miał 1,88 promila we krwi. Mężczyzna jeździł po chodniku, taranował inne samochody, a gdy zatrzymali go policjanci, zachowywał się agresywnie i funkcjonariusze musieli zakuć go w kajdanki, by doprowadzić na badania. 21-latek usłyszał sześć zarzutów, w tym najpoważniejszy – sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi nawet do ośmiu lat więzienia. Sąd aresztował go na trzy miesiące.
Czytaj też:
Wnuk Lecha Wałęsy trafił do aresztu. Były prezydent zapłacił kaucję