W rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" Niesiołowski przyznał, że zapadał taki wyrok, jednak nie jest on prawomocny. Były poseł domagał się od państwa 650 tys. złotych. Ostatecznie otrzymał 460 tys.
Były polityk Platformy Obywatelskiej powołał się na zapisy ustawy z 23 lutego 1991 roku o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego.
W uzasadnieniu sąd przyznał, że konieczność wypłaty zadośćuczynienia nie podlega wątpliwości. Wskazał, że w trakcie niesłusznego internowania Niesiołowski doświadczył szeregu negatywnych przeżyć psychicznych.
Niesiołowski niewinny
Na początku sierpnia Sąd Najwyższy oddalił kasację prokuratury, która chciała ponownego rozpatrzenia sprawy Stefana Niesiołowskiego. Przypomnijmy, że polityk był oskarżany o przyjmowanie łapówek.
Prokuratura postawiła mu zarzuty popełnienia przestępstwa o charakterze korupcyjnym po tym, jak polityk zrzekł się immunitetu. Materiał dowodowy, uzyskany m.in. w wyniku kontroli operacyjnej, wskazywał na to, że Stefan Niesiołowski, w związku ze sprawowaną funkcją parlamentarzysty w okresie od stycznia 2013 roku do końca 2015 roku, wielokrotnie przyjmował korzyści osobiste w postaci usług seksualnych w zamian za działania na rzecz spółek należących do zaprzyjaźnionych z nim biznesmenów.
Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA) zatrzymało biznesmenów Bogdana W., Wojciecha K. oraz Krzysztofa K., którzy usłyszeli zarzuty o charakterze korupcyjnym i dotyczące stręczycielstwa. Według śledczych, dwaj pierwsi mężczyźni "regularnie udzielali Stefanowi Niesiołowskiemu korzyści osobistych". Polegać miały one na organizowaniu i opłacaniu usług seksualnych. Polityk nie przyznawał się do stawianych mu zarzutów.
Czytaj też:
Był prawą ręką Palikota. Dziś przyznaje: Dość późno przejrzałem na oczyCzytaj też:
"Mam zastrzeżenia do prokuratury". Komorowski o zatrzymaniu Palikota