Zgorzelski stwierdził w Polsat News, że Zełenski, "gdyby nie był zakładnikiem ideologii banderowskiej, to miał już setki okazji powiedzieć w Polsce jedno magiczne słowo, które otwiera przestrzeń do dalszych działań". – Nigdy tego nie powiedział. Jestem przekonany, że te wszystkie opowieści ich o ekshumacji są po prostu dla naiwniaków – ocenił.
Jak dodał, "ani prezydent, ani wszyscy, którzy przed nim próbowali podnieść tę sprawę (ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej – red.), nie są skuteczni w wymiarze oczekiwań rodzin wołyńskich". Według niego "IPN polski i ukraiński to są kompletnie dwie różne instytucje", m.in. dlatego, że w tym drugim "pracuje niespełna 60 osób".
Polityk PSL argumentował, że poprzedni szef ukraińskiego IPN – "słynny (Wołodymyr – red.) Wjatrowycz" – "jest kłamcą wołyńskim, obrażał rodziny wołyńskie". Następnie wskazał, iż obecny kierownik tamtej instytucji "nie mówi nic innego, jak to, że to Ukraina będzie dokonywała ekshumacji i pochówków". – Serio? To jest po prostu skandal – ocenił wicemarszałek Sejmu.
Tusk: Jest decyzja o pierwszych ekshumacjach polskich ofiar UPA
Premier Donald Tusk poinformował w zeszłym tygodniu, że zapadła decyzja o pierwszych ekshumacjach polskich ofiar UPA. Szef rządu podziękował ministrom kultury Polski i Ukrainy za dobrą współpracę.
"Wreszcie przełom. Jest decyzja o pierwszych ekshumacjach polskich ofiar UPA. Dziękuję ministrom kultury Polski i Ukrainy za dobrą współpracę. Czekamy na kolejne decyzje" – napisał Tusk na platformie X, nie podając żadnych dodatkowych szczegółów.
Historycy szacują, że w czasie rzezi wołyńskiej w latach 1943-1944 z rąk ukraińskich nacjonalistów mogło zginąć 100-120 tys. Polaków.
Zełenski w Warszawie. Nie ma przełomu ws. ekshumacji wołyńskich
W środę wizytę w Warszawie złożył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Mimo zapowiedzi Tuska w kwestii ekshumacji polskich ofiar UPA nie nastąpił przełom. W komunikacie opublikowanym przez Kancelarię Premiera po spotkaniu obu polityków nie ma żadnych konkretnych deklaracji na temat Wołynia.
Czytaj też:
Miał być "przełom", jest "dialog". "Tusk w sprawie Wołynia nie załatwił nic"