"Warszawa i Moskwa potrzebują własnej Doktryny Monroe'a”
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

"Warszawa i Moskwa potrzebują własnej Doktryny Monroe'a”

Dodano: 
Kreml
Kreml Źródło: PAP / Grzegorz Michałowski
Jak nas piszą na Wschodzie | Polska i Rosja są odpowiedzialne za przestrzeń dawnych mocarstw: Rzeczpospolitej oraz Imperium Rosyjskiego” – pisze Stanisław Stremidłowski z agencji informacyjnej „Regnum”. I proponuje układ…

Stremidłowski prezentuje swoim czytelnikom przegląd wyrażanych w polskich mediach opinii na temat obecnej sytuacji geopolitycznej Polski. I tak, na łamach „Rzeczpospolitej” Roman Kuźniar ostrzegał, że Trump i Putin „chcą wspólnie rozbić jedność europejską” i w tej sytuacji Warszawa – zdaniem byłego doradcy prezydenta Komorowskiego – powinna postawić na bliższe relacje z Brukselą. W podobnym tonie pisze cytowany przez Stremidłowskiego „Newsweek”, prorokując, że strategia Trumpa może „drogo kosztować” Polskę. Rosyjski publicysta zaznacza jednak od razu, że oba cytowane źródła nie mają nic wspólnego z polską prawicą „na czele z PiS”, a wręcz przeciwnie – reprezentują obóz Platformy Obywatelskiej, czyli „partii proniemieckiej”. A dokładniej – partii opowiadającej się za sojuszem z Angelą Merkel.

Stremidłowski pisze, że z kolei dla PiS Niemcy są przeciwnikiem, ale takim przeciwnikiem, z którym trzeba się liczyć. Publicysta agencji „Regnum” zdaje sobie sprawę z faktu, że Berlin i Warszawę wciąż łączy zgoda, co do polityki sankcji wobec Rosji. „Podobna ambiwalencja występuje w relacjach PiS z Waszyngtonem” – pisze Stremidłowski. – „Z jednej strony Polska chce prowadzić z USA strategiczny dialog (…) Jednak argumentacja, prezentowana przez polskie władze, od PiS do PO, może okazać się nieprzekonującą dla administracji Trumpa. Mówiąc o rosyjskim zagrożeniu, PiS tym samym solidaryzuje się z Merkel, którą z kolei Trump przypisuje hipokryzję – nie rozumie bowiem, dlaczego niemiecka kanclerz potrzebuje ze strony NATO obrony przed Moskwą i jednocześnie wydaje miliardy dolarów na zakup gazu od Rosji”.

„Rosja nie musi koniecznie być skoncentrowana na bliskich relacjach z Niemcami kosztem interesów Polski” – twierdzi Stremidłowski. – „Nasze państwa mogłyby podjąć strategiczne zadanie reorganizacji przestrzeni geopolitycznej byłem Rzeczpospolitej i Imperium Rosyjskiego, gdzie obecnie funkcjonują trzy młode historycznie państwa: Ukraina, Białoruś i Litwa. Ta strefa jest niejednorodna politycznie. Litwa wraz z Polską należy do UE i NATO. Białoruś tworzy z Rosją związek państw. Wyjątkiem pozostaje wewnętrznie podzielona Ukraina. Brakuje równowagi sił w regionie, trudno więc mówić o długoterminowej stabilności. Być może, Warszawa i Moskwa powinny zastanowić się nad własną „doktryną Monroe`a (XIX-wieczna doktryna polityki amerykańskiej, która zakładała, że Europejczycy nie będą dalej kolonizować kontynentu amerykańskiego, zaś USA nie będą ingerować w sprawy państw europejskich oraz ich kolonii – red.) dla przestrzeni ukraińsko-białorusko-litewskiej. Polska i Rosja powinny nad taką doktryną się zastanowić, jako największe państwa w regionie, jako te państwa, które przez ostatnie tysiąclecie kształtowały losy żyjących na tym terytorium narodów i brali za nie odpowiedzialność” – konkluduje Stremidłowski, w zawoalowany sposób proponując Polsce podział stref wpływów. Trochę w duchu skandalicznej propozycji rozbioru Ukrainy, swego czasu prowokacyjnie złożonej przez Władimira Żyrinowskiego.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także