DoRzeczy.pl: Radosław Sikorski mówi o współpracy z nowym rządem niemieckim w taki sposób: „Marzy mi się na przykład obrona przeciwrakietowa oparta na polskich radarach oraz na niemieckich rakietach i pieniądzach, które mogłyby nas chronić przed rosyjskimi pociskami z Królewca”. Czy panu również marzy się wspólna polsko-niemiecka obrona, finansowana przez Niemcy?
Marcin Przydacz: Nie, mnie przede wszystkim marzy się rozwój polskich zdolności obronnych i polskiego przemysłu zbrojeniowego. Natomiast, jeśli mówimy o współpracy, to przede wszystkim powinna się ona odbywać w ramach NATO, głównie z naszym partnerem transatlantyckim – Stanami Zjednoczonymi. To właśnie one, jeśli chodzi o zaawansowanie technologiczne sprzętu wojskowego, są naszym najważniejszym sojusznikiem. Niemcy przez ostatnie dekady inwestowały bardzo niewiele w swoje bezpieczeństwo, zwłaszcza w zakresie nowych technologii. Ich zasoby sprzętowe są niewielkie i w dużej mierze niezbyt nowoczesne. Widać natomiast wyraźnie, że niemiecki przemysł zbrojeniowy ostrzy sobie zęby na miliardy euro, które mają zostać wydane na obronność w całej Europie. Czy faktycznie do tego dojdzie – tego jeszcze nie wiemy. To już kolejna „pobudka” Europy w ostatnich trzech dekadach.
Czy tym razem skuteczna?
Tego nie możemy być pewni. Jednak już widać wyraźnie, że Niemcy budują wokół tego odpowiednią atmosferę i klimat, aby ich przemysł mógł jak najwięcej na tym skorzystać. I myślę, że w te niemieckie oczekiwania dobrze wpisuje się Radosław Sikorski – to po pierwsze. Po drugie, musimy patrzeć na kontekst polityczny. Czy mamy stuprocentową pewność, że w przypadku jakiegokolwiek napięcia lub zagrożenia ze strony Rosji, to właśnie Niemcy będą pierwszym państwem, które zareaguje we właściwy sposób? Naprawdę? Przypomnijmy sobie doświadczenia z pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. Czy to Niemcy jako pierwsi wysyłali realną pomoc wojskową Ukrainie? Czy raczej długo się zastanawiali, jak pogodzić sytuację z własnym interesem gospodarczym, chociażby w kontekście taniej energii z Rosji i gazociągu Nord Stream 2?Musimy pamiętać, że oprócz zdolności militarnych liczy się także decyzja polityczna – czy dane państwo w momencie próby będzie chciało z tych zdolności skorzystać? Ja takiej pewności, że niemieckie elity byłyby na pierwszej linii polityki stanowczych reakcji wobec Moskwy, po prostu nie mam. I myślę, że większość Polaków to doskonale rozumie. W tym kontekście słowa Radosława Sikorskiego przyjmuję z dużą rezerwą. Uważam, że nie budują one poczucia bezpieczeństwa Polski.
Przed zapowiadanym na przyszły tydzień exposé ministra spraw zagranicznych czytam też, że – według Radosława Sikorskiego – polska opozycja, czyli wy, musicie się zdecydować: albo chcecie silnej Europy zdolnej do odstraszania Putina, albo powrotu do unii celnej i strefy wolnego handlu. To pada w kontekście budowania wspólnego potencjału militarnego Unii Europejskiej. Na co się zdecydujecie?
Czym innym jest wzmacnianie potencjału obronnego Europy. Co do tego jesteśmy zgodni, bo Europa przez lata nie zapełniała magazynów sprzętem i amunicją, nie inwestowała wystarczająco w obronność, a czym innym jest budowa alternatywnych struktur wobec NATO. A właśnie w tę stronę zmierza dziś część unijnych elit. Mowa o wypychaniu Amerykanów z Europy, wykorzystywaniu napięć wynikających z prezydentury Donalda Trumpa, i próbach tworzenia jakiejś alternatywnej struktury polityczno-wojskowej. Jeśli chodzi o rozbudowę zdolności obronnych to jesteśmy jak najbardziej za. To zresztą obowiązek każdego państwa NATO, zgodnie z artykułem trzecim Traktatu Północnoatlantyckiego. Jednak między zapełnianiem magazynów a tworzeniem alternatywy dla NATO – jakiegoś „NATO-bis”, europejskiej unii zbrojnej, gdzie decyzje mogą zapadać tygodniami lub miesiącami jest zasadnicza różnica. Jeśli Radosław Sikorski, a tak rozumiem jego wypowiedzi, opowiada się za tworzeniem właśnie takiej alternatywnej struktury, to w mojej ocenie działa to na niekorzyść polskiego bezpieczeństwa.
Czytaj też:
Niepokojące wieści dot. polskich zbrojeń. "To osłabia zdolność krajowych firm"Czytaj też:
Chciał uciec z Niemiec. Syryjczyk zaatakował Polaka
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
