Jak pisze ksiądz biskup Mering, „chrześcijanie – świeccy i duchowni – chcą być „nowocześni”, postępowi, trzymający z intelektualistami i śmietanką towarzyską – to dodaje złudnego poczucia wartości. Nieszczęsna podpowiedź Hegla, że lepsze jest to, co nowsze, zakorzeniła się w ludzkim myśleniu. Daje się zauważyć duchową obojętność zarówno świeckich, jak i duszpasterzy: Hiszpania, Irlandia, Malta, kraje Beneluksu, Niemcy dostarczają wielu dowodów religijnego wychłodzenia” pisze ksiądz biskup Mering, który uważa, że ten stan jest owocem masowej kultury.
„Czy młodzi prezbiterzy potrafią podczas wspólnych spotkań odmówić jakąś część brewiarza? Praktyki religijne zdają się przeszkadzać „normalnemu” życiu. Kryzys dotyka seminaria duchowne – nie chodzi o poziom intelektualny, ale przede wszystkim o brak autorytetów w dziedzinie życia duchowego” – pisze bp Mering.
„Siła chrześcijaństwa zawsze przejawiała się w wymaganiach, które ono stawiało. Kościół niepewny, niezdecydowany, obniżający oczekiwania staje się smutny, pusty i zbędny; nie ma odwagi wymagać, bo boi się ataków medialnych, dlatego, unikając spięć, zaniżamy oczekiwania do minimum”.
Co robić, by odwrócić negatywny trend? „Aktywna, wierna postawa duchownych i świeckich to jedyny ratunek dla Kościoła w Polsce. Przecież Chrystus – Światłość świata i zbawienie człowieka jest dla nas nieodzowny. Jeżeli nie chcemy pogubić się w życiu, idźmy w Jego kierunku (…)Kościół to sprawa Jezusa, On jest z nami po wszystkie dni. Nie poprawiajmy Go – pozostańmy wierni!” – podsumowuje bp Mering.
Czytaj też:
Holenderski kardynał wymiata. Takich obrońców ortodoksji potrzebujemy