"Wiemy już na pewno, że wielki pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb. Działania koordynowane były przez osobę przebywającą w Rosji. Część sprawców przebywa już w areszcie, reszta została zidentyfikowana i jest poszukiwana. Dopadniemy wszystkich!" – napisał na platformie X szef rządu.
Jednocześnie Jacek Dobrzyński rzecznik prasowy Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji opublikował na X wspólne oświadczenie Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego i Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, Koordynatora Służb Specjalnych.
"Obecnie, na podstawie zgromadzonych dowodów wiemy, że pożar był efektem podpalenia dokonanego na zlecenie rosyjskich służb specjalnych. Mamy pogłębioną wiedzę na temat zlecenia i przebiegu podpalenia oraz sposobu jego dokumentowania przez sprawców" – czytamy w komunikacie.
Pożar na Marywilskiej. Rosyjskie służby?
W marcu litewski prokurator główny ds. przestępczości zorganizowanej napisał, że rosyjski wywiad wojskowy stoi za podpaleniem hali targowej przy Marywilskiej w Warszawie w maju 2024 roku, a wykonawcami mieli być Ukraińcy.
Prokurator Urbelis oświadczył wówczas, że Ukraińcy przebywali w Polsce. "Jeden z oskarżonych przebywa obecnie w areszcie w Polsce, a organy ścigania w obu krajach współpracują ze sobą i działania są koordynowane" – przekazała litewska prokuratura. – Organizatorami tych akcji jest Rosja, jest ona powiązana z wywiadem wojskowym, z siłami bezpieczeństwa – powiedział prokurator.
Jak twierdził, podpalenie centrum IKEA w Wilnie miało związek z podpaleniem hali targowej w Warszawie. – Jest oczywiste, że osoby, które zidentyfikowaliśmy, sprawcy, są najwyraźniej również zamieszane w czyny przestępcze popełnione w Polsce – powiedział Urbelis
Tusk: Wyjątkowa perfidia
"Litewska prokuratura oświadczyła, że za podpaleniami w Wilnie i w Warszawie (Marywilska) stoją rosyjskie służby specjalne. Zgodnie z naszymi podejrzeniami. Podobnie jak przy próbie podpalenia fabryki farb we Wrocławiu, Rosjanie wynajęli obywateli Ukrainy. Wyjątkowa perfidia" – skomentował wówczas na X premier Tusk.