Informację o śmierci Leszka Millera juniora podała za pośrednictwem jednego z portali społecznościowych jego córka Monika. "Przepraszam was wszystkich... Nie jestem wstanie teraz prowadzić swojego Instagrama. Obiecuję że wrócę kiedy sobie z tym wszystkim poradzę... You can finally rest in peace now Dad..." – napisała na Instagramie.
Ciało syna byłego premiera zostało odnalezione w niedzielę przed południem w jego domu. "Wstępne ustalenia poczynione w toku czynności oględzin wskazują na śmierć samobójczą" – poinformowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Prokuratura Rejonowa w Piasecznie wszczęła śledztwo w kierunku "doprowadzenia namową lub przez udzielenie pomocy do targnięcia się na własne życie". Ciało Leszka Millera juniora zostało przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie zostanie przeprowadzona sekcja zwłok oraz zostanie pobrany materiał do badań toksykologicznych.
O sprawie pojawiają się jednak nowe wątki. Z ustaleń "Faktu" wynika, że w rodzinie syna byłego premiera od dawna nie było najlepiej. Leszek Miller junior miał cierpieć na depresję. Jak z kolei donosi portal wSensie.pl, który powołuje się na swojego informatora, istotnym aspektem sprawy będzie m.in. wątek związany z narkotykami. Serwis zwraca uwagę także na wpis, jaki 26 sierpnia na Instagramie opublikowała Monika Miller. Udostępniając zdjęcie profilu pewnej kobiety napisała: "Najgorsza gnida na świecie, jeżeli ktoś ma z nią jakikolwiek kontakt, radzę usunąć ją lub mnie ze znajomych. Pijaczka, ćpunka, morderczyni". Ta sama kobieta zamieściła wczoraj na portalu społecznościowym czarno-białe zdjęcie z synem Leszka Millera.
Leszek Miller junior był absolwentem warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Zajmował się działalnością biznesową. Był także jedynym synem byłego premiera i byłego szefa SLD. Miał 48 lat.
Czytaj też:
Nie żyje syn Leszka Millera