Twórca udzielił wywiadu „Gazecie Wyborczej”. Przyznał, że jest osobą niewierzącą: „Jestem ateistą, wpatrzonym trochę w kosmos, w naukę, w naturę, ale niewierzącym. Aha – dodam, że żaden ksiądz mnie nie skrzywdził” – powiedział reżyser.
Pytany o to, kiedy i dlaczego zaczął myśleć o zrobieniu filmu o polskim Kościele odparł, że wszystko zaczęło się wtedy, gdy jego dzieci poszły do szkoły.
„Kościół pierze mózgi dzieciom i wychowuje w przesądach. Potem doszły afery pedofilskie, wieści o przekrętach finansowych. Do tego każda uroczystość państwowa zaczyna się mszą. Staliśmy się też mistrzami w budowaniu coraz wyższych krzyży. Nazbierało się” – stwierdził reżyser filmu „Kler”.
Prowadzący wywiad Tadeusz Sobolewski stwierdził, że gdyby był „prawicowym dziennikarzem” to by powiedział: „Polska jest dzisiaj strasznie skłóconym krajem, a Kościół wciąż pozostaje płaszczyzną łączącą, a pan atakuje Kościół, obrzydza go ludziom. Tu chodzi o Polskę”.
„O, jeśli chodzi o Polskę, to lepszym rozwiązaniem będzie wypowiedzenie konkordatu i wyprowadzenie Kościoła ze szkół” – odparł reżyser.
Niestety, czytając te słowa można zgodzić się z księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, że film „Kler” choć porusza bardzo ważny temat – między innymi pedofilii w Kościele, robiony był z pozycji radykalnie antyklerykalnej. Choć sam reżyser twierdzi, że nie chodziło o film antyreligijny, to jednak słowa o robieniu wody z mózgu i utrzymywaniu dzieci w przesądach zdają się temu przeczyć.
Czytaj też:
Gliński odpowiada ks. Isakiewiczowi-Zaleskiemu ws. filmu "Kler". "Nie dałem ani grosza"Czytaj też:
Ks. Isakowicz-Zaleski: Smarzowski zrobił paszkwil. I spalił temat nadużyć w Kościele