Polska zwróciła się o pomoc do Amerykanów. "Podeszli do sprawy poważnie"

Polska zwróciła się o pomoc do Amerykanów. "Podeszli do sprawy poważnie"

Dodano: 
Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowej w okolicy miejscowości Mika
Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowej w okolicy miejscowości Mika Źródło: PAP / Przemysław Piątkowski
Polska w sprawie ataku na kolei poprosiła o pomoc Stany Zjednoczone – wynika z nieoficjalnych ustaleń mediów. Amerykanie mieli podejść do sprawy poważnie.

O tym, że polskie służby kontaktowały się ze służbami amerykańskimi w sprawie ostatnich wydarzeń w naszym kraju informuje w środę RMF FM.

Akty dywersji na kolei. Polska poprosiła o pomoc USA

Według rozgłośni, Amerykanie podeszli do sprawy poważnie.

"Zaangażowana w sprawę jest choćby Narodowa Agencja Bezpieczeństwa, odpowiedzialna za wywiad elektroniczny i bezpieczeństwo komunikacji Stanów Zjednoczonych" – czytamy.

Jak się okazuje, nie tylko ta agencja pozostaje w kontakcie ze stroną polską. Radio zwraca uwagę, że senackiej komisji ds. sił zbrojnych Roger Wicker oświadczył, że sabotaż w Polsce powinien spotkać się ze zdecydowaną odpowiedzią także ze strony USA. Z kolei amerykański Instytut Studiów nad Wojną ostrzegł, że Rosja intensyfikuje działania destabilizacyjne, których celem jest podważenie spójności NATO oraz stworzenie politycznych, informacyjnych i psychologicznych warunków dla potencjalnej przyszłej wojny Rosji przeciwko Sojuszowi.

Akty dywersji na kolei. Sprawcami dwaj Ukraińcy

Przypomnijmy, że sprawa ma związek z wysadzeniem fragmentu torów na trasie kolejowej Warszawa – Dorohusk w miejscowości Mika w powiecie garwolińskim. Do uszkodzenia torowiska doszło również na tej samej trasie bliżej Lublina. We wtorek w Sejmie premier Donald Tusk poinformował, że za akty dywersji odpowiedzialnych jest dwóch obywateli Ukrainy, którzy mieli działać na zlecenie rosyjskich służb specjalnych. Pierwszy podejrzany został skazany przez sąd we Lwowie w maju tego roku za akty dywersji na terenie Ukrainy. Obecnie przebywa na Białorusi. Drugi podejrzany to mieszkaniec Donbasu.

Jak przekazał premier, obaj mężczyźni przedostali się z Białorusi do Polski jesienią tego roku, tuż przed dokonaniem zamachów. Po przeprowadzeniu aktu dywersji w miejscowości Mika opuścili Polskę przez przejście graniczne w Terespolu, zanim zostali zidentyfikowani przez służby. Premier nie podał imion i nazwisk podejrzanych na wyraźną prośbę prokuratury, by nie utrudnić prowadzonych obecnie operacji. Jak zapewnił, polskie służby mają jednak wszystkie dane i utrwalone wizerunki tych osób.

Czytaj też:
Tusk: Potwierdziły się najgorsze przypuszczenia
Czytaj też:
"Powinny infiltrować Ukraińców". Były wiceszef UOP o służbach
Czytaj też:
Akty dywersji na kolei. Żurek powołał specjalny zespół


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Opracowała: Anna Skalska
Źródło: RMF 24
Czytaj także