Sprawcami wydarzeń, do których doszło w ostatnich dniach w miejscowości Mika oraz w okolicy Puław na Lubelszczyźnie są dwaj obywatele Ukrainy współpracujący z rosyjskimi służbami.
Ustalenia Służb Specjalnych i Prokuratury
Premier podkreślił, że informację przekazuje po ustaleniach dokonanych przez Prokuratora Generalnego, służby specjalne i szefostwo policji, mając na uwadze dokładność i nieutrudnianie dalszych działań operacyjnych. Tusk potwierdził, że w obu przypadkach – próby wysadzenia torów oraz naruszenia infrastruktury kolejowej – zdarzenia miały charakter intencjonalny, a ich celem było doprowadzenie do katastrofy w ruchu kolejowym.
– Co do obu przypadków mamy pewność, nie przypuszczenie, że próba wysadzenia torów oraz naruszenie infrastruktury kolejowej pod Puławami – oba te zdarzenia miały charakter intencjonalny, miały swoich sprawców a ich celem było doprowadzenie do katastrofy w ruchu kolejowym – powiedział premier.
Od dłuższego czasu współpracowali z rosyjskimi służbami
Ustalone osoby to, jak przekazał Donald Tusk, dwóch obywateli Ukrainy, którzy od dłuższego czasu działali i współpracowali z rosyjskimi służbami. Pierwszy podejrzany to obywatel Ukrainy skazany przez sąd we Lwowie w maju tego roku za akty dywersji na terenie Ukrainy, obecnie przebywający na Białorusi. Drugi podejrzany to mieszkaniec Donbasu.
Jak przekazał premier, obaj mężczyźni przedostali się z Białorusi do Polski jesienią tego roku, tuż przed dokonaniem zamachów. Po przeprowadzeniu aktu dywersji w miejscowości Mika opuścili Polskę przez przejście graniczne w Terespolu, zanim zostali zidentyfikowani przez służby. Premier nie podał imion i nazwisk podejrzanych na wyraźną prośbę prokuratury, by nie utrudnić prowadzonych obecnie operacji. Jak zapewnił, polskie służby mają jednak wszystkie dane i utrwalone wizerunki tych osób.
Chcieli nagrać moment katastrofy
Premier opisał przebieg obu zdarzeń: – Pierwsza próba polegała na zamontowaniu na torach obejmy stalowej, która miała doprowadzić do wykolejenia pociągu. Sprawcy próbowali utrwalić zdarzenie za pomocą telefonu komórkowego z powerbankiem zamontowanego w pobliżu torowiska. Ta próba okazała się nieskuteczna – stwierdził premier.
– Drugie zdarzenie miało miejsce 15 listopada o godzinie 20:58. W jego trakcie ładunek typu wojskowego C4 został zdetonowany zdalnie za pomocą urządzenia inicjującego połączonego 300-metrowym kablem elektrycznym. Na miejscu zabezpieczono również pewną ilość materiału wybuchowego, który nie eksplodował. Ładunek eksplodował podczas przejazdu pociągu towarowego relacji Warszawa-Puławy. Wybuch nie doprowadził do wykolejenia, powodując jedynie niewielkie uszkodzenie, które nie zostało nawet odnotowane przez maszynistę – dodał Donald Tusk.
– Polska utrzymuje stały kontakt ze służbami specjalnymi państw sojuszniczych w celu ustalenia wszystkich osób odpowiedzialnych za te zdarzenia – zapewnił premier.
Czytaj też:
Zdecydowany głos z USA ws. sabotażu w Polsce. "Wojna wykracza poza granice Ukrainy"Czytaj też:
Nieoficjalne: Prezydent coraz bliżej decyzji o zwołaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
