Jest kolejne archiwum SB?
  • Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski

Jest kolejne archiwum SB?

Dodano:   /  Zmieniono: 
kiszczak
kiszczak
Z publicystą tygodnika „Do Rzeczy” Sebastianem Rybarczykiem skontaktował się wysoki rangą oficer SB, bliski współpracownik Czesława Kiszczaka. Przekazał informację, gdzie były szef komunistycznego MSW miał ukryć kolejne kartony dokumentów. IPN wszczął już czynności.

 Do całego zdarzenia doszło dzisiaj o ósmej rano. Do Sebastiana Rybarczyka, publicysty „Do Rzeczy”, wcześniej – w latach 90' asystenta ministra Janusza Pałubickiego, koordynatora służb specjalnych w rządzie Jerzego Buzka zadzwonił wysoki rangą funkcjonariusz Departamentu III Minsterstwa Spraw Wewnętrznych w okresie PRL i zarazem jeden z bliskich współpracowników Czesława Kiszczaka. Poinformował, że 10-11 lat temu skontaktował się z nim Kiszczak prosząc  o przyjacielską przysługę. Chodziło o pomoc zaufanych ludzi w przewiezieniu kartonów dokumentów. 

- Człowieka, który do mnie dzwonił poznałem w okresie, gdy pracowałem dla ministra Janusza Pałubickiego. To oficer, który został zweryfikowany negatywnie więc nie podjął pracy w służbach po roku 1990. W latach 90-tych kilka razy przekazał nam informacje, które choc pełne niedomówień okazywały się prawdziwe – mówi nam Rybarczyk.

Jego rozmówca twierdził, że dokumenty, które pomagał przewozić zgromadzono w kilku dużych kartonach. Zajęły małą ciężarówkę. Wskazał miejsce, gdzie pomagał je ukrywać. Twierdzi, że mogą one znajdować się tam do dziś.

- Pytałem go oczywiście dlaczego mi to mówi. Był strasznie wzburzony tym co się stało w ostatnich dniach, wściekły na Kiszczaka, krzyczał, że „Czesław  nie powinien tak robić, że nie ujawnia się agentury”. Powody są dla mnie niezrozumiałe, ale ponieważ wcześniejsze jego informacje były wiarygodne postanowiłem powiadomić odpowiednią instytucje- mówi nasz publicysta. 

Rybarczyk zawiadomił IPN. Władze Instytutu Pamięci Narodowej zdecydowały się nadać sprawie bieg. Wieczorem dziennikarz został przesłuchany przez prokuratora łódzkiej delegatury IPN. 

- Nie ujawniłem oczywiście nazwiska informatora choć bardzo na to naciskano, próbowano w trakcie przesłuchania ustalić kim jest i jaki miał stopień. Przekazałem natomiast informacje, gdzie według tego funkcjonariusza mogą znajdować się kolejne dokumenty- opowiada Sebastian Rybarczyk.

My też sprawdziliśmy co znajduje się pod wskazanym adresem. Niestety to teren- w jednym z dużych miast – zamknięty i chroniony przez wojsko. Jeszcze w latach 90' część pomieszczeń tam jak głosi plotka była wynajmowana na garaże i magazyny przez „ludzi z resortu”. 

- Sprawa została przekazana do osób zajmujących się tzw „archiwum Kiszczaka”. W najbliższych dniach zostanie dokonane sprawdzenie- mówi nam  osoba z kierownictwa IPN.

Czy telefon od esbeka zawierał prawdziwą informacje, czy może były funkcjonariusz SB chciał sprowokować  szum i aferę, która utrudni wyjaśnienie sprawy archiwum Kiszczaka? Tego nie wiemy. Nasz publicysta przekazał dane do kompetentnej instytucji. Teraz będą one sprawdzane. 

Jak się dowiedzieliśmy- nie był to jedyny sygnał. IPN -według naszych informatorów- miał dziś otrzymać kilka różnej wiarygodności telefonów o rzekomych miejscach ukrycia esbeckich akt.

Czytaj także