Dziennikarka "Jerusalem Post": Żyję, bo moja babcia zrozumiała jak głęboko zakorzeniona jest u Polaków nienawiść do Żydów

Dziennikarka "Jerusalem Post": Żyję, bo moja babcia zrozumiała jak głęboko zakorzeniona jest u Polaków nienawiść do Żydów

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Artur Reszko
Żyję i jestem w stanie napisać ten artykuł, nie dlatego, że moja babcia przewidziała nazistowskie Niemcy, ale dlatego, że zrozumiała dekadę przed Holokaustem jak głęboko zakorzeniona jest u Polaków nienawiść do Żydów - napisała dziennikarka „Jerusalem Post” Tovah Lazaroff relacjonując dla swojego tytułu szczyt bliskowschodni w Warszawie.

Dziennikarka przypomina w swoim artykule, że w polskiej stolicy przed wojną mieszkało 300 tysięcy Żydów, co stanowiło 30 proc. wszystkich mieszkańców miasta. W 1919 roku przybyła tu także jej babcia, która "uciekła z Rosji przed wczesnym sowieckim antysemityzmem". Tovah Lazaroff pisze, że miała się ona nauczyć języka polskiego, a także zmienić imię na bardziej brzmiące po polsku.

"Od początku babcia była zakochana bez wzajemności w mieście i kraju, który był głęboko antysemicki. Żydzi byli traktowani jak obcy mimo iż żyli tu od niemal 1000 lat. Kilka miesięcy po ich przyjeździe uniewinniono Polaka oskarżonego o zabójstwo Żyda, co spotęgowało poczucie u żydowskiej społeczności, że nie jest bezpieczna a sprawiedliwości w sądach jest dla niej nieosiągalna. Babcia wspominała, że świętowano sprawcę za to, że zabił Żyda" – przekonuje w swoim artykule dziennikarka. Jak dodaje, jej babka była przekonana, że w Polsce przyszłości dla Żydów nie ma, więc stała się syjonistką i marzyła o wyjeździe do Palestyny. Zamiast tego, w 1930 roku wyjechała do USA.

Dziennikarka podkreśla, że kiedy przybyła do Warszawy na konferencję bliskowschodnią, próbowała wyobrazić sobie ulice miasta, tak jak widziała je jej babka. "Wyobrażałam sobie, że stoi tam, chichocząc z siostrą i marzącą o przyszłości. Ale nawet w jej najgorszych nastoletnich koszmarach jej lęk przed antysemityzmem nie pozwolił jej wyobrazić sobie zabójstwo trzech milionów Żydów w Holokauście" – wskazuje i dodaje, że jej babcia zrozumiałaby natomiast debatę wokół wizyty Netanjahu w Polsce i polskiego antysemityzmu.

"Chodzi oczywiście o współpracę Polaków z hitlerowcami w zabijaniu Żydów oraz zakres polskiej winy w II wojnie światowej. Kiedy wybuchła wojna, moja babcia była już bezpieczna w Stanach Zjednoczonych i poślubiła mojego dziadka. Podczas mojej pierwszej wizyty w Warszawie żydowski historyk powiedział mi, że większość Żydów oraz żydowskich artefaktów przetrwała II wojnę światową tylko dlatego, że opuścili oni Warszawę przed wojną. Jako Amerykanka, bez bliskich członków rodziny, którzy przeżyli obozy, po raz pierwszy poczułam się jak ocalała" – piesze dziennikarka i dodaje: „żyję i jestem w stanie napisać ten artykuł, nie dlatego, że moja babcia przewidziała nazistowskie Niemcy, ale dlatego, że zrozumiała dekadę przed Holokaustem jak głęboko zakorzeniona jest u Polaków nienawiść do Żydów, w mieście które tak kochała”.

Czytaj też:
"Antysemityzm był wrodzony u Polaków". Kolejne skandaliczne słowa szefa MSZ Izraela
Czytaj też:
"Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki". Skandaliczne słowa szefa izraelskiego MSZ

Źródło: wpolityce.pl, jerusalem post
Czytaj także