Arcypopularny w owych latach Rosiewicz rozbawił i rozkołysał widownię amfiteatru opolskiego, oczywiście bisował piosenkę, a ponoć cieszący się dużym autorytetem w środowisku muzyk jazzowy i znakomity aranżer Andrzej Trzaskowski (ojciec obecnego prezydenta Warszawy) złożył laureatowi gratulacje, podkreślając, że „bardzo dobrze »leży« ta muzyka z tekstem”. Legenda głosi, że sam tekst wzbudził jednak pewne wątpliwości. Krzywić się miał nań ambasador Czechosłowacji („Gdybym wydał się za Czeszkę, umarłbym ze śmiechu”), a inna strofa piosenki miała jakoby urazić naszych zachodnich sąsiadów, naturalnie tylko tych „zaprzyjaźnionych” z NRD, bo drugą część Niemiec – RFN – zamieszkiwali wyłącznie zimnowojenni odwetowcy i rewanżyści, którzy nie podlegali żadnej ochronie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.