Pewnie dlatego ze szczególnym zainteresowaniem w jego sążnistym (310 stron dużego formatu) „Romansie ahistorycznym” czytałem te strony, na których wprowadza do fabuły np. sławnego muzyka Ady Rosnera czy snującą swą rodzinną historię Lodę Halamę.
Ale nie oni są głównymi bohaterami „Political fiction…”, lecz – uchodzący dziś za bodaj najpopularniejszego polskiego prozaika XX stulecia – Tadeusz Dołęga-Mostowicz, twórca takich bestsellerów jak „Znachor” czy „Kariera Nikodema Dyzmy”. Na kartach powieści Danielewicza błyszczy on nie tylko jako świetny pisarz, lecz także wyborny gawędziarz, opowiadający taką np. historię z… Leninem w tle:
„Pamiętam każde słowo opowieści mojego znajomego ze Lwowa, znanego i szanowanego farmaceuty, Adama Butrymowicza. Jego ojciec przed Wielką Wojną czternastego roku był komisarzem policji w Poroninie, a więc ważną figurą ówczesnego austriackiego urzędu. »Ojciec miał dobre serce«, mówił zawsze Adam, gdyśmy wspominali nasze dzieciństwo i zastanawiali się nad tym, jak bardzo jego różniło się od mojego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.