Między „Kajsiem” a „Odrzanią”

Między „Kajsiem” a „Odrzanią”

Dodano: 
Nikiszowiec - osiedle robotnicze, cześć dzielnicy Katowic Janów - Nikiszowiec
Nikiszowiec - osiedle robotnicze, cześć dzielnicy Katowic Janów - Nikiszowiec Źródło: PAP / Rafał Guz
Adam Hlebowicz II W książce „Odrzania” Zbigniew Rokita próbuje zadawać pytania i szukać odpowiedzi o tożsamości Ziem Odzyskanych. We wcześniejszej „Kajś” opowiada o Górnym Śląsku. Warto omówić te pozycje razem.

Szkoda, że książka Zbigniewa Rokity „Kajś. Opowieść o Górnym Śląsku” przeszła bez większego echa w konserwatywnych mediach. I to nie ze względu na Nagrodę Nike, którą otrzymała, wszelkie nagrody w Polsce, w tym literackie, są naznaczone dzisiaj bardzo dużym piętnem nagród środowiskowych. Nie do pomyślenia jest sytuacja z 2003 r., kiedy uhonorowany został rzeczoną nagrodą Jarosław Marek Rymkiewicz. O „Kajsiu” warto rozmawiać, bo temat tożsamości Śląska jest jednym z najciekawszych zagadnień współczesnej Polski. Ponieważ Zbigniew Rokita opublikował właśnie kolejną książkę – nadał jej tytuł „Odrzania”, gdzie próbuje zadawać pytania i szukać odpowiedzi o tożsamości Ziem Odzyskanych – jest dobra okazja, żeby omówić je razem. „Kajś”, czyli „gdzieś”, jest znakomitym tytułem. Każdy z nas ma przecież swoje „gdzieś”. W rodzinnej miejscowości, na podwórku, na dzielni, na ulubionym stadionie piłkarskim. Rokita odkrywa swą śląskość dopiero w dorosłym życiu, nakładając ją na lwowskie korzenie części rodziny czy na lata spędzone w Krakowie. Jak wytrawny detektyw odsłania kolejne warstwy historii rodzinnych na tle burzliwych dziejów regionu, Polski, Niemiec i Czech, Europy. Poszukiwania korzeni swojej rodziny są efektem istniejącego pokoju, dobrobytu i budowania swojej tożsamości. Sięgamy po nie, kiedy mamy na nie czas, kiedy nie zżera nas troska o prozę życia. Rzec można – eksploracje rodzinnych losów to poezja życia. Tym bardziej jest fascynująca, gdy dotyczy pogranicza kultur i religii, narodów i grup etnicznych.

Skomplikowany, Więc Fascynujący

Śląsk jest bardzo skomplikowany. Po zmaganiach zbrojnych trzech powstań śląskich, w trakcie których ginie kilka tysięcy osób, dochodzi do plebiscytu. To ludzie mają sami zdecydować, do kogo chcą należeć – do nowej Polski czy do starych Niemiec. Paradoks wielu wyborów ilustruje wypowiedź niejakiego Franciszka Badury: „Modlę się po polsku, spowiadam po polsku i gadam po polsku, ale u Niemca mam się dobrze. Czegóż mi więcej trzeba?”.

Całość recenzji dostępna jest w 51/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także