„Bezdech” z 2013 r. Bogusław Linda, jako reżyser powracający do kraju po dłuższym pobycie w Ameryce, spotkanego na ulicy Tadeusza Konwickiego całuje w rękę. W podzięce za „Salto” i wszystko inne zapisane na kartach książek i na taśmie filmowej. Tak wyglądało artystyczne – tylko trochę przedwczesne – pożegnanie twórcy, który naprawdę zmarł w minioną środę, po ciężkiej chorobie, w swoim warszawskim mieszkaniu. Miał 88 lat.
W połowie lat 70. zeszłego wieku stwierdził, że „wymiera pokolenie schorowane na literaturę. Wymierają literaci chorzy na literaturę i znikają w niepamięci czytelnicy chorzy na literaturę”. Naprawdę literatura, podupadająca w Polsce od 1989 r., dopiero teraz znajduje się w agonii. Śmierć Tadeusza Konwickiego ją pieczętuje. (…)