Wyspa, fikcyjny kraj przypominający nieznane nam dotąd państewko, chyba z Karaibów. Wyspa, czyli nigdzie; Wyspa, czyli wszędzie, bo w swojej pierwszej powieści Marek Magierowski czyni z niej współczesny świat w miniaturze. No dobrze, powiedzmy, że buduje miniaturę pewnego kawałka świata. Jest więc Wyspa krajem, który jakiś czas temu wybił się na niepodległość, zrzucając jarzmo francuskiej kolonizacji, ale wciąż wychodzi jeszcze z traumy wojskowej dyktatury. Mieszkańcy głosować mogą na 20 różnych partii, ale wpływowymi politykami zostają głównie ci, którzy mają odpowiednie koneksje. Duma narodowa przejawia się w pięknej retoryce, budowaniu pomników i podkreślaniu znaczenia gospodarczej ekspansji, ale kiedy odkryte zostaną złoża litu, Wyspa stanie się jedynie igraszką w rękach mocarstw.
Tytułowe „Dwanaście zdjęć prezydenta” to zarazem 12 rozdziałów, z których poznajemy losy licznej grupy bohaterów, spośród których najważniejsza jest para prezydencka: Emmanuel Vastine i jego małżonka Yoselina, z domu Bourgault. Wokół nich obraca się światek Wyspy: jest tu cyniczny i bardzo sprawny specjalista od PR, jest brylujący na salonach i obdarzony wielkim apetytem seksualnym minister spraw zagranicznych; są dziennikarze, uczciwi i łachudry; jest pisarz – zdobywca Literackiej Nagrody Nobla; nie braknie generałów, oligarchów i zwykłych bandytów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.