Prowadząca rozmowę dziennikarka Karolina Lewicka zapytała szefa ludowców, czy nie lepiej byłoby w ogóle zbojkotować wybory prezydenckie. – Ja walkowerem tego meczu nie oddam. Nie mam zwyczaju poddawać się – powiedział Kosiniak-Kamysz.
Tłumaczył, że zamiast bojkotować wybory, woli zawalczyć o sprawy związane z koronawirusem oraz o przesunięcie terminu głosowania. – Dziś z każdego bojkotu najbardziej będzie cieszył się nie kto inny jak prezes Jarosław Kaczyński. Dla niego to będzie zacieranie rąk i fetowanie tego, że kolejna osoba ułatwia Andrzejowi Dudzie wygraną – stwierdził szef PSL.
Pytany, czy nie obawia się, że uczestnicząc w wyborach, będzie je legitymizował, Kosiniak-Kamysz odparł: – Jeśli zło się szerzy, tym bardziej trzeba walczyć o dobro.
Kandydat PSL oświadczył też, że nie zgadza się na siedmioletnią kadencję Andrzeja Dudy, ale nie sześcioletnią już bardziej. – To jest ta wyciągnięta ręka, żeby doprowadzić do przesunięcia wyborów – powiedział.
– Dziś perspektywą, jaką możemy określić, to za rok na pewno będziemy lepiej przygotowani do wyborów niż teraz – ocenił Kosiniak-Kamysz.