W Parlamencie Europejskim odbyła się debata o ataku na wolne media, również w Polsce. Swoją opinię na jej tamat wyraziła w rozmowie z serwisem wPolityce.pl była rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, obecnie europosłanka tej partii Beata Mazurek.
Czytaj też:
Szydło w PE: Nie organizujcie debat opartych na fake newsach i dezinformacji
"Wolności słowa w Polsce nie brakuje"
– Tu nie o żadną wolność słowa chodzi, tylko o pieniądze – oceniła. – Wolności słowa w Polsce nie brakuje i z pewnością brakować nie będzie, natomiast właściciele i udziałowcy zagranicznych mediów muszą liczyć się z tym, że będą musieli płacić w Polsce podatki – podkreśliła europoseł.
Beata Mazurek przyznała, iż nie bardzo rozumie, dlaczego w Belgii czy we Francji media mogą płacić takie podatki, a także dlaczego, kiedy w tych krajach je wprowadzano żadnych protestów nie było. Polityk Prawa i Sprawiedliwości zwróciła uwagę, że tego rodzaju debaty nie były organizowane w czasie rządów PO-PSL, kiedy 400 dziennikarzy TVP zostało zwolnionych z pracy, kiedy ABW weszło do redakcji "Wprost" czy kiedy nagrano Pawła Grasia, który mówił, że redaktora naczelnego "Faktu" należy zmienić, ponieważ krytykuje rząd PO-PSL.
"Ta debata miałaby sens, gdyby dotyczyła wszystkich"
– Ta debata miałaby sens, gdyby dotyczyła wszystkich krajów UE, a nie tylko kilku krajów, których rządy nie podobają się w Brukseli. Nie mam złudzeń co do tego, że do końca kadencji Parlamentu Europejskiego jeszcze niejedna taka debata będzie – powiedziała. Europosłanka zaznaczyła przy tym, że zarówno debaty ani przyjmowane przez PE rezolucje, nie mają żadnej mocy prawnej.
Czytaj też:
"Wam się wydaje, że będziecie uczyć zacofanych Polaków...". Mocne wystąpienie Jakiego w PE