Posłowie jeśli nie chcą, nie muszą korzystać z sejmowego hotelu lub wracać po pracy do domu. "Mogą wynająć mieszkanie w Warszawie, a Kancelaria Sejmu hojnie się do tego dorzuci. Posłowie spoza stolicy mogą dostać maksymalnie 3,5 tys. zł miesięcznie na ten cel" – opisuje "Fakt".
Jednym z posłów korzystających z takiej możliwości jest polityk PSL Władysław Teofil Bartoszewski. Tabloid przypomina, że w oświadczeniu majątkowym za 2021 r. wskazał m.in. wartą 500 tys. zł działkę oraz zegarek, który jest wart co najmniej 40 tys. zł. Bartoszewski mieszka w dworku w podwarszawskich Chajętach. Do Sejmu jedzie się stamtąd ok. 40 minut. W posiadłości znajduje się m.in. łazienka dla psów. Dworek ma powierzchnię 500m2.
Bartoszewski: Wszystko zgodnie z prawem
Mimo możliwości przebywania w dworku, poseł PSL wynajmuje też mieszkanie w stolicy. – Bywam w mieszkaniu w Warszawie bardzo często. Kiedy obradujemy przez całą noc, to jest mi ciężko się przemieszczać. Tak samo, gdy posiedzenia zaczynają się od świtu, to jest mi ciężko dojechać do Warszawy. Mógłbym mieszkać w hotelu sejmowym, ale wygodniej jest mi mieć mieszkanie – mówi "Faktowi".
Bartoszewski pytany, czy w dobie kryzysu zamierza przestać korzystać z mieszkania na koszt państwa podkreśla, że zachowuje się zgodnie z prawem i regulaminem Sejmu.
— Nie widzę powodu, aby rezygnować z mieszkania w Warszawie, bo to nikomu nie pomoże, a ja nie blokuję do końca kadencji pokoju w hotelu sejmowym — tłumaczy poseł. – Chajęty, gdzie mieszkam, są zbyt daleko, żebym stamtąd dojeżdżał i wracał po nocy. W dworku w Chajętach mieszkam, ale nie jestem jego właścicielem — wyjaśnia poseł PSL. "Fakt" ustalił jednak, że dworek w Chajętach ciągle należy do rodziny Bartoszewskich.
Czytaj też:
Kiedy Sejm przyjmie ustawę wiatrakową? Rzecznik rządu wskazuje