Duży problem Łukaszenki. Brytyjczycy podali szczegóły

Duży problem Łukaszenki. Brytyjczycy podali szczegóły

Dodano: 
Przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka
Przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka Źródło: PAP/EPA / TATYANA ZENKOVICH
Jest możliwość, że wspólna rosyjsko-białoruska aktywność lotnicza będzie musiała teraz polegać na kontroli naziemnej i eskorcie myśliwców.

Pod koniec lutego na białoruskim lotnisku wojskowym doszło do wybuchu. Celem ataku był rosyjski samolot wykrywający radary dalekiego zasięgu A-50. Lotnisko Maczuliszcze pod Mińskiem jest aktywnie wykorzystywane przez Federację Rosyjską. Znajdują się tam bowiem rosyjskie myśliwce MiG-31K, zdolne do przenoszenia i odpalania hipersonicznych pocisków Dagger. Białoruska opozycja twierdzi, że to ona przeprowadziła "operację specjalną" wysadzenia rosyjskiego samolotu na lotnisku. W mediach społecznościowych taką wiadomość przekazali Swiatłana Cichanouska oraz jej główny doradca – Franak Wiaczorka. Jednak Mińsk i Moskwa cały czas zaprzeczają doniesieniom.

Nowe informacje brytyjskiego wywiadu

Samolot prawdopodobnie zostanie przeniesiony do zakładu naprawczego w Taganrogu w Rosji (miasto położone nad Morzem Azowskim). Lot tranzytowy odbędzie się na niższej wysokości niż zwykle, prawdopodobnie z powodu uszkodzenia kabiny ciśnieniowej – podaje w nowym raporcie wywiad Wielkiej Brytanii.

"Samolot Beriew A-50U prawdopodobnie zapewniał świadomość sytuacyjną myśliwcowi MiG-31K zmodyfikowanemu do wystrzeliwania rakiet balistycznych odpalanych z powietrza AS-24 Kinzhal, który Rosja uważa za kluczową zdolność strategiczną" – czytamy w raporcie.

"Jest całkowicie realistyczne, że wspólne rosyjsko-białoruskie działania powietrzne będą teraz musiały polegać na kontroli naziemnej i eskorcie myśliwców, dopóki nie zostanie rozmieszczona kolejna stacja lokalizacyjna" – podało Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii.

Łukaszenka: Ukraińscy sabotażyści

We wtorek przywódca Białorusi Alaksandr Łukaszenka poinformował, że służby białoruskie zatrzymały "sabotażystów" odpowiedzialnych za eksplozje – ukraińskiego agenta i jego współpracowników (blisko 20 osób), których dyktator określił "członkami grupy terrorystycznej". – Urodził się w Krzywym Rogu, później mieszkał na Krymie. Ma krewnych w Austrii, niektórzy zostali w Kijowie. To informatyk lub człowiek obeznany z technologiami, szykował się do ataków terrorystycznych – powiedział o rzekomym sabotażyście Łukaszenka.

– Ukraińskie służby razem z CIA, wspólnie, za zamkniętymi drzwiami, ustaliły działania wymierzone w Republikę Białorusi. (...) Widzieliśmy skutki ataków nagrane z kosmosu, uszkodzone rosyjskie samoloty. (...) Jednak tych ataków nie przeprowadził ten sam człowiek, powierzono je innym grupom, przygotowanym wcześniej starannie na Ukrainie – mówił białoruski przywódca, cytowany przez agencję Reuters.

Czytaj też:
Zacharowa drwi: Ustalą, że Nord Stream zniszczył delfin-zamachowiec

Źródło: Reuters / ukraine.progroshi.news
Czytaj także