- Kazać im płacić! - Gorączkuje się na falach TOK FM były jezuita prof. Stanisław Obirek, który głównym specjalistą od spraw Kościoła stał się po porzuceniu stanu duchownego. – Gdyby płacili, problem pedofilii zostałby rozwiązany. Kościół ma z czego płacić. Dostał grube miliardy od państwa polskiego. To sprawa pokrzywdzonych. Niech nie mówią, że Obirka. Zapłacą i się skończy ten nienawistny język nienawiści. – Prowadzący i rozmówca chłoną słowa byłego jezuity.
„Papież z Ameryki Południowej podziela wiarę polskiej prawicy, geja ma za diabła.” Nie, tym razem to nie Obirek, to główna specjalistka od Kościoła „Gazety Wyborczej”, Katarzyna Wiśniewska. Wiedzieliśmy, że w tej roli wolno jej wypisywać rozmaite bzdury, ale przytoczony fragment oznacza, że nie ma w tej mierze żadnych granic, a o prawicy czy Kościele organ Michnika może opublikować każdy idiotyzm.
Co z tego, że papież Franciszek, a wcześniej kardynał Bergoglio, nie powiedział nic, co w jakikolwiek sposób, przy największej dozie dowolności mogłoby sugerować taką interpretację; cóż z tego, że nikt z prawicy polskiej nie dał powodu do podobnych głupstw, Wiśniewska wie swoje. Wie także, że nowy papież stanowi dla prawicy polskiej „problem”, gdyż zmusza ją do „błyskawicznego rozmontowania teologii lustracji”.
Zastanawiam się co miałoby być ową „teologią lustracji”? Może wiara w Judasza? Ale to przecież Ewangelia. Znam natomiast teologię antylustracji. Uprawiał ją ks. abp. Józef Życiński. Od pewnego momentu tłumaczył, że całe zło świata bierze się z lustracji. Sekundował mu „Tygodnik Powszechny”, dodatek religijny „Gazety Wyborczej”. Adam Michnik z kolei dzieje świata postrzegał jako wojnę lustratorów z ich przeciwnikami. Teraz Wiśniewska utożsamia współpracę z SB z bezpodstawnymi insynuacjami jakie zostały rzucone przeciw kardynałowi Bergoglio.
Czy ktoś broniący bezprawnie skazanego jest przeciw sprawiedliwości? Takimi subtelnościami Wiśniewska się nie zajmuje. Piotr Semka napisał o „niełatwej sytuacji” Bergoglio działającego pomiędzy marksizującymi teologami wyzwolenia, a krwawą juntą. Wiśniewska natrząsa się, że nie dostrzega on „niełatwej sytuacji” ks. Czajkowskiego donoszącego na kolegów.
Jaki związek ma jedno z drugim? Jeśli Michnik tłumaczył, że Stendhal „Czerwone i czarne” pisał przeciw lustracji, jego uczniowie (i uczennice) dowodzić będą, iż kompromitują ją pomówienia kierowane przeciw abp. Bergoglio.
W tym samym numerze „Wyborczej” identyczną interpretację nagonki na papieża przedstawia Katarzyna Kolenda-Zaleska. Fascynujący jest w obu wypadkach opis naszej niedawnej historii. „Niedawno, gdy w Polsce hulała dzika lustracja” – snuje swoją bajędę Wiśniewska. „… pod osłoną nocy otwierano wtedy przed lustratorami ponure archiwa, budząc niesmak i oburzenie. /…/Teczki niejednokrotnie zatruwały nasze publiczne życie, niszczyły ludzi w imię fałszywie rozliczania z przeszłością. Służyły odwetowi i zemście. /…/ gdy zastępy lustratorów ruszały na łowy”.
Pamiętają Państwo te mroczne czasy kiedy żelazne wilki… przepraszam straszni lustratorzy pustoszyli nasze ziemie? Wyznawcy „Wyborczej” muszą wierzyć w ich istnienie, tak jak obecnie uwierzą, że insynuacje przeciw papieżowi są argumentem w naszym lustracyjnym sporze.