– Spotkania, które odbywały się w ministerstwie przez ostatni rok, są kluczem do tej zagadki. Odbyły się cztery spotkania z panią ambasador (Anną Azari – red.), bądź z jej zastępcą. Ani razu nie poruszono kwestii związanej z ustawą o IPN, tylko kwestię ustawy reprywatyzacyjnej – tłumaczył Jaki na antenie internetowej telewizji wPolsce.
Jego zdaniem był to sygnał, że Izrael nie ma problemu z ustawą o IPN. – Ja nie mogę doprowadzić do takiej sytuacji, że przed przyjęciem jakiegoś projektu będę dzwonił do ambasady Izraela i pytał, czy łaskawie się na to zgadzają. Ich zadaniem jest komunikowanie, że coś im się nie podoba – stwierdził wiceminister.
Jak dodał, "skoro mówili o tym, że nie podoba im się ustawa reprywatyzacyjna, to można sobie zadawać pytania, o co tu chodzi". Jaki podkreślił, że mowa o wielkich pieniądzach. – Ale łatwiej atakuje się z pozycji etycznej niż z pozycji finansowej, bo łatwiej to uzasadnić – ocenił wiceszef resortu sprawiedliwości.
Czytaj też:
Niemiecka rada Żydów napisała list do Przyłębskiego. "Nieporozumienie"