Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", wynajem obecnej siedziby komisji w budynku przy ul. Pięknej w Warszawie kosztuje 130 mln zł za 10 lat. Umowę miał przeforsować Marek Ch. - mimo oporu działu prawnego KNF. Natomiast zlecenie warte 100 tys. zł dostał - bez przetargu - znajomy prawnik jego żony.
"Wyborcza" informuje, że KNF została zmuszona do poszukiwania nowej siedziby po tym, jak dotychczasowe biura tego urzędu zajął Narodowy Bank Polski. Powód? Prezes Adam Glapiński postanowił przeprowadzić modernizację budynku NBP.
Na nową siedzibę komisji Ch. wybrał luksusowy warszawski biurowiec, ale dyrektor działu prawnego uznał, że wynajem jest za drogi. Urzędnik ten został potem zmuszony do odejścia z nadzoru. Z kolei pozytywną opinię o umowie napisała od lat pracująca dla rodziny żony Ch. częstochowska kancelaria Grzegorza Kowalczyka, która miała na tym zarobić ok. 100 tys. zł.
Kowalczyk to człowiek, który pojawia się na taśmie Leszka Czarneckiego. Podczas opisanej przez "GW" rozmowy Ch. z miliarderem, były szef KNF polecił bankierowi, aby zatrudnił w należącym do niego Getin Noble Banku właśnie tego prawnika.
Według ustaleń "Gazety Wyborczej" nieprawidłowości związane z wynajmem nowej siedziby Komisji Nadzoru Finansowego są jednym z ważnych wątków korupcyjnego śledztwa prowadzonego przez delegaturę Prokuratury Krajowej w Katowicach.
Czytaj też:
NBP chce usunięcia artykułów o aferze KNF. "Sąd nie powinien się zgodzić"