Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourova odniosła się do propozycji dotyczących reformy sprawiedliwości zaprezentowanych przez ministra Zbigniewa Ziobrę. Jak powiedziała, jest „bardzo sfrustrowana tym, co się dzieje w Polsce”. Jak pan ocenie słowa unijnej komisarz?
Witold Waszczykowski: Ja też jestem sfrustrowany, że żaden z ministrów nie odpowie pani Jourovej. Jestem członkiem Parlamentu Europejskiego i komunikuje się bezpośrednio z innymi europosłami, bądź funkcyjnymi posłami PE. Natomiast pani Jourova jest członkiem Komisji Europejskiej. Dla niej partnerem do rozmów są członkowie naszego rządu. Komisarz Jourova gnębi nas już trzeci rok, dlatego oczekiwałbym konkretnej odpowiedzi od przedstawicieli naszego rządu, którzy powinni jako pierwsi odpowiadać na tego typu zaczepki. Oczekujemy jako polscy europosłowie dyrektyw w kwestii polityki europejskiej.
Kto miałby odpowiedzieć?
Minister spraw zagranicznych, minister ds. europejskich, który po to został trzy lata temu powołany, albo ktoś z Ministerstwa Sprawiedliwości. To są miejsca, które trzymają rękę na pulsie ws. reformy i prowadzą dialog.
Europoseł Guy Verhofstadt twierdzi, że Niemcy mają wreszcie rząd gotowy do objęcia przywództwa w Europie. Czy to oznacza próby pogłębienie federalizacji Europy? Czy możemy mówić o takim zagrożeniu jak federalizacja, w której Niemcy będą rządzić na kontynencie?
Nie będą, tylko już rządzą. Od lat na każdym kroku widzimy bardzo silną rolę niemieckich polityków i urzędników w różnych instytucjach. W poprzedniej KE przed 2016 r., niemieccy politycy byli tuż za Junkcerem. Dyrektorem generalnym był Martin Seychell, a teraz już szefową KE jest niemiecka polityk najwyższego poziomu, była minister obrony, bliski współpracownik Angeli Merkel. W PE jest podobnie. Szereg komisji jest pod przewodnictwem Niemców. Szefem największej komisji spraw zagranicznych jest niemiecki polityk o szkockim nazwisku David McAllister. My w PE już dawno widzimy przemożną rolę Niemców.
Czy możemy więc mówić, że Niemcy rządzą Europą?
Oni tego już dawno nie ukrywają. Mają gdzieś naszą wrażliwość i nasze problemy, czego przykładem jest Nord Stream2 oraz cała polityka energetyczna i klimatyczna. Widzimy jak walczono np. z Polską poprzez dyrektywy. Przykładem może być dyrektywa dotyczącą mobilności, która ogranicza działalność naszych kierowców. To cios w swobody europejskiej, przepływ kapitału i ludzi.
Rządy kanclerz Merkel to było działanie na rzecz Rosji?
Wystarczy przytoczyć niedawny wywiad Christophera Heusgena, głównego doradcy pani Merkel, który na łamach gazeta ''Der Spiegel'' powiedział, że kanclerz Niemiec w polityce zagranicznej Niemiec i UE zawsze kierowała się zasadą, czy nie robi krzywdy polityce i interesom rosyjskim. Od lat mamy przykłady działań mających na celu zaspokojenie interesów niemieckich, a interesy innych państw w małym procencie, albo wcale.
Czy nowy niemiecki rząd będzie gorszy dla Polski od starego?
Nowa umowa koalicyjna jest oparta mocno na ideologii. Berlin będzie chciał jeszcze bardziej przyspieszyć realizację polityki klimatycznej i federalizacyjnej, gdzie należy mówić wprost, że jest to polityka hegemonistyczna. Będziemy obserwować działania, w których poza traktatowe instrumenty będą wykorzystywane do dyscyplinowania państw, które się temu sprzeciwią. Mowa tu m.in. o funduszach europejskich, które nie mają prawa być łączone z polityka i tym bardziej ideologią.
Czytaj też:
Lisicki: Unijczycy nie chcą być Polakami. Ziemkiewicz: Dlaczego się wkurzają, kiedy o tym piszę?Czytaj też:
Ważna ustawa resortu sprawiedliwości przyjęta przez rząd. "Nie pozwolimy na patologię"
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.