DoRzeczy.pl: Jak ocenia Pan sytuację naszego kraju w związku z rosyjską agresją na Ukrainę?
Robert Winnicki: Polska nie ma wielkiego pola manewru poza przynaglaniem państw zachodnich do bardziej zdecydowanej postawy. To jest nasze główne zadanie. Należy np. wytykać Niemcom to, że tak naprawdę przez ostatnie lata byli sprzymierzeńcami Putina w pomijaniu Europy Środkowo-Wschodniej, choćby przez Nord Stream 2. Polska przede wszystkim powinna zachować spokój, zbroić się i przedsięwziąć niezbędne poczynania, żeby zabezpieczyć się od strony infrastrukturalnej. Mamy na horyzoncie kryzys energetyczny oraz kryzys humanitarny, który zaraz zapewne rozleje się w postaci uchodźców wojennych. Te osoby, które przybywają na granicę z Polską dokładnie kontrolować. Nie wiemy, czy wraz z uchodźcami będą chcieli się przedostać też jacyś ludzie, którzy mają tutaj prowadzić wrogie czy hybrydowe działania na terenie Polski. Jest bardzo dużo do zrobienia, ale wszystko wskazuje na to, że znajdujemy się obecnie w dużo cięższym położeniu strategicznym. Być może będziemy mieli z trzech stron wojska rosyjskie na swojej granicy. To jest bardzo dużo wyzwanie dla naszego bezpieczeństwa.
Jak Pańskim zdaniem powinny zachować się polskie władze w tej sytuacji?
Potrzebujemy bardzo radykalnych kroków, jeśli chodzi o zdolności polskiej armii do obrony i odstraszania przeciwnika. Zdumiewające są zakupy dokonywane w ostatnich latach, gdzie inwestowano w czołgi i samoloty, ale przecież nie mamy odpowiedniej obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. Co nam po samolotach i czołgach, które mogłyby zostać zniszczone w pierwszym huraganowym ataku, jakiemu obecnie jest poddawana Ukraina? A zatem należy przede wszystkim kompleksowo podejść do sprawy bezpieczeństwa. W 2016 roku jako Ruch Narodowy, jeszcze przed powstaniem Konfederacji, ogłaszaliśmy program militaryzacji narodu, ale cały czas pozostaje aktualny temat powszechnego dostępu do broni, powszechnego przeszkolenia wojskowego, zwłaszcza młodych ludzi, obrony terytorialnej w szerszym zakresie, rozbudowy armii i przede wszystkim koncentracji na środkach odstraszania, za pomocą których tanim kosztem można zadać duże straty potencjalnemu agresorowi.
Czyli mamy się czego obawiać?
Oczywiście, że jesteśmy zagrożeni, ponieważ mamy wojnę za naszą wschodnią granicą wojnę. Jest to zagrożenie kryzysem gospodarczym i kryzysem humanitarnym. Bardzo zmienia się sytuacja militarna i strategiczna polskiej granicy. Jeżeli Rosjanie na przykład zainstalują swój marionetkowy rząd i przesuną wojska pod granicę z Polską, to będzie najbardziej niekorzystna rzecz w otoczeniu międzynarodowym Polski od 1991 roku. Nie ma wątpliwości, że kolejnym obszarem poddawanym presji wojskowej Kremla będzie Polska oraz państwa bałtyckie.
Czytaj też:
Miedwiediew: Najciekawsze rzeczy dopiero się zaczną