Z półdystansu II Kwiecień otwiera w Polsce sezon wędkarski. Kiedy lód mrożący tafle jezior stopnieje, a rzeki pożegnają krę – nad akwenami pojawiają się moczykije.
Ponieważ do ich grona należę, więc inauguracji „rybaczenia" zawsze oczekuję z utęsknieniem. Od później jesieni zbroję się w cierpliwość. Zazwyczaj uzupełniając wędkarskie akcesoria, a niekiedy naprawiając sędziwe wędziska. Jestem do nich sentymentalnie przywiązany, bo niejedno dzięki nim wyciągnąłem z wody. Na haczyk nadziewały mi się rozłożyste gałęzie, zmurszałe konary, o wodorostach nie wspominając. Zdarzało mi się również wyławiać z głębiny plastikowe torby, metalowe siatki, zwoje sznurka, zabawki, odzież... czegóż to ludziska nie wyrzucą w toń, aby tylko oszczędzić na opłatach śmieciowych. Ale na ogół me przynęty kusiły ryby.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.