Dlaczego Macron poniósł klęskę w wyborach? Waszczykowski odpowiada

Dlaczego Macron poniósł klęskę w wyborach? Waszczykowski odpowiada

Dodano: 
Witold Waszczykowski (PiS)
Witold Waszczykowski (PiS)Źródło:Wikimedia Commons
Emmanuel Macron za bardzo poszedł ideologicznym kursem zamiast drogą rozwiązywania problemów wewnętrznych, których Francja ma wiele – mówi DoRzeczy.pl Witold Waszczykowski, były szef MSZ.

Damian Cygan: Francuskie media piszą o klęsce obozu Emmanuela Macrona w wyborach parlamentarnych. Jakie są tego przyczyny?

Witold Waszczykowski: Problem Macrona polega na tym, że za bardzo poszedł ideologicznym kursem, a nie drogą rozwiązywania problemów wewnętrznych, których Francja ma wiele. Pamiętajmy, że przez kilka lat sprawowania funkcji prezydenta, Macron borykał się z ogromnymi protestami społecznymi, tak zwanych żółtych kamizelek. Ale Francuzi dostrzegli błędy także w polityce zagranicznej i meandry Macrona wobec Rosji, które kończą się w tej chwili poważnym kryzysem paliwowym, a w niektórych regionach świata mogą doprowadzić do kryzysu żywnościowego.

Niedawno, bo w kwietniu, Macron wygrał wybory prezydenckie, pokonując Marine Le Pen. Teraz obóz Macrona traci większość bezwzględną, a partia Le Pen osiąga najlepszy wynik w historii. Dlaczego trend tak szybko się odwrócił?

Pani Le Pen zmieniła swoje podejście. Przed laty proponowała skrajnie nacjonalistyczną i protekcjonistyczną, a nawet antyeuropejską politykę. Kiedy spotykałem się z nią w 2017 roku, wytykałem jej, że to jest błędna droga. Ona bardzo mocno odeszła od tych swoich radykalnych postaw i zaproponowała tradycyjną wizję polityki francuskiej i konserwatywne metody rozwiązywania kwestii społecznych, przy wykorzystaniu wszystkich atutów i wielkości Francji. To wszystko spowodowało, że Le Pen przestała być traktowana jako ekstremistka i zaczęto dostrzegać w niej poważnego polityka, który ma poważne recepty na sprawy wewnętrzne i zagraniczne.

Czy możemy już ocenić skutki ostatniej wizyty przywódców Francji, Niemiec, Włoch i Rumunii w Kijowie? Uczestniczył w niej m.in. Emmanuel Macron.

Prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa nie włączałbym do tego grona, dlatego że on miał odrębną wizytę, a do tego nie żyrował tej polityki, którą wobec Ukrainy proponuje pozostała trójka zachodnioeuropejska. Wszyscy podeszliśmy do tej wizyty z nadzieją, że doszło do jakiegoś przewartościowania polityki Francji, Niemiec i Włoch, ale szybko okazało się, że i polityka, i ta wizyta nie miała na celu wsparcia i obrony Kijowa, lecz poszukiwania metod, aby Ukraina ustąpiła w tej wojnie na rzecz Rosji i aby można było jak najszybciej doprowadzić do powrotu Moskwy do współpracy ekonomicznej w Europie, szczególnie z Berlinem i Paryżem. Bo polityka zdobywania hegemonii w Europie prowadzona przez Niemcy i Francję jest oparta na pozyskiwaniu tanich zasobów mineralnych, głównie gazu ziemnego i ropy naftowej, z Rosji. Dlatego natychmiast po tej wizycie mamy rozczarowanie, które wynika z ujawnienia jej prawdziwych celów, czyli przełamania oporu ukraińskiego wobec Rosji. Mówiłem już wcześniej kilka razy, że w tej wizycie uwidocznił się stary syndrom zdrady monachijskiej, czyli żeby ofiara agresji ustąpiła na rzecz agresora w imię świętego spokoju i w imię interesów zachodniej Europy.

Czytaj też:
Prof. Kucharczyk: Powstanie osi Warszawa-Kijów to śmiertelne zagrożenie dla Niemiec i Francji
Czytaj też:
Czaputowicz: Polska źle to rozgrywa. Nasza pozycja będzie mniejsza

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także