"Sprawił ból konkretnym osobom". Sekielski odnosi się do afery wokół Lisa

"Sprawił ból konkretnym osobom". Sekielski odnosi się do afery wokół Lisa

Dodano: 
Tomasz Sekielski
Tomasz Sekielski Źródło:PAP / Jacek Bednarczyk
Nowy redaktor naczelny "Newsweeka" odniósł się do afery wokół swojego poprzednika Tomasza Lisa. "Na szczęście czasy się zmieniają, tyle tylko, że nie zmienił się Tomek" – napisał Tomasz Sekielski.

Po zwolnieniu Lisa przez właściciela "Newsweeka", niemiecki koncern Ringier Axel Springer, nowym redaktorem naczelnym tygodnika został Tomasz Sekielski. W niedzielę przed południem na portalu czasopisma ukazał się artykuł wstępny Sekielskiego, w którym odniósł się do sytuacji w czasopiśmie oraz zarzutów pod adresem Lisa.

Toksyczna atmosfera

Dziennikarz napisał, że rozmawiał z wieloma osobami pracującymi w "Newsweeku" w czasie, kiedy redaktorem naczelnym był Tomasz Lis. Stwierdzili oni, że w tygodniku panowała "toksyczna atmosfera". Część pracowników była zastraszana, część źle traktowana. Byli jednak i tacy, którzy nie doświadczyli ze strony Lisa nagannych zachowań.

"W ostatnich dniach od ludzi pracujących w «Newsweeku» usłyszałem wiele historii świadczących o tym, że w redakcji panowała «toksyczna atmosfera» - dokładnie tego słowa używali. Jedni czuli się zastraszani, drudzy mówią o złym traktowaniu i niewłaściwych zachowaniach byłego szefa, ale są i tacy, którzy nie doświadczyli niczego złego ze strony Tomasza Lisa. Każdy przypadek jest inny i tym trudniej pisać o tej sprawie tak, by uniknąć niesprawiedliwych uproszczeń" – stwierdził Sekielski dodając, że w opinii wielu Lis "zachowywał się jak autokrata, a jego drapieżny styl zarządzania sprawił ból konkretnym osobom".

"Swoista tresura"

Dalej Sekielski wspomina czasy, kiedy sam był podwładnym Lisa. Miało to miejsce w 1997 roku, kiedy Lis był szefem "Faktów" TVN.

"Jego styl zarządzania redakcją opierał się raczej na używaniu kija niż marchewki. Wybuchy złości, nieustająca presja sprawiały, że nie wszyscy wytrzymywali tę swoistą tresurę. Ileż razy słyszałem wtedy od niego, że newsy to nie miejsce dla «grzecznych harcerek» ani «szkółka niedzielna». Był genialnym dziennikarzem, perfekcjonistą, któremu wiele się wybacza" – pisze nowy redaktor naczelny "Newsweeka".

Sekielski stwierdził, że w tamtych czasach wszystkim wydawało się, że "taka jest norma, że tak muszą wyglądać relacje w redakcji".

"Na szczęście czasy się zmieniają, tyle tylko, że nie zmienił się Tomek" – konkluduje dziennikarz.

Nie zadziałały procedury

Sekielski odrzucił również zarzuty o tym, że właściciel tygodnika, wielokrotnie informowany o nieprawidłowościach, zlekceważył te doniesienia. Stwierdził, że w RASP "istniały i istnieją mechanizmy zapobiegające mobbingowi i innym niewłaściwym zachowaniom w pracy", ale w tym przypadku "nie wszystkie procedury zadziałały tak jak trzeba".

"Nie wynikało to jednak z chęci ukrywania czy tuszowania czegokolwiek. W niektórych przypadkach po prostu zabrakło komunikacji, zaufania i wrażliwości wykraczającej poza obowiązujące procedury" – napisał Sekielski.

Czytaj też:
To Kim zawiadomiła o sytuacji w "Newsweeku". Lis pisze o "donosie"
Czytaj też:
Nowe informacje ws. afery Lisa. Kim: Teraz mogę już przyznać
Czytaj też:
Żakowski wydał oświadczenie ws. Lisa. "Lincz jest gorszy niż mobbing"

Źródło: Newsweek
Czytaj także