Kuchenny rasizm, czyli wokersi w walce z „białością”
  • Wojciech GolonkaAutor:Wojciech Golonka

Kuchenny rasizm, czyli wokersi w walce z „białością”

Dodano: 
Protest przeciwko rasizmowi.
Protest przeciwko rasizmowi. Źródło: PAP / PETER KLAUNZER
Celem ataków na białego człowieka może być nawet rzekomo rasistowska kuchnia, czyli nawyki ich podniebienia. A wszystko to pod pozorem nauki z prawdziwego zdarzenia, przy udziale elitarnych uczelni.

Jak daleko można posunąć się w walce z kulturą Zachodu? To znaczy: W jakie absurdy gotowi są popaść „badacze” wynajdujący kolejne powody do grillowania i potępiania w czambuł białego człowieka w dobie wokeizmu? W Wulgacie Eklezjastes już na wstępie swej księgi przestrzega, że „głupich jest poczet niepoliczony”, obcowanie z głupotą ludzką nie powinno więc być w sumie zbytnim zaskoczeniem. Jednak obserwując kolejne wysypy „przebudzonych”, pragnęłoby się uzupełnić natchnionego przez Boga eklezjastę: „A zasoby ich głupoty są zaiście niezgłębione”. Oto bowiem celem ataków na białego człowieka może być nawet… jego kuchnia, rzekomo rasistowska kuchnia białych, czyli nawyki ich podniebienia. A wszystko to pod pozorem nauki z prawdziwego zdarzenia, przy udziale elitarnych uczelni. Nie chodziło przy tym o odizolowany przypadek wokerskiej kuchniofobii, a o pewien wysyp badań naukowych nad kuchennym rasizmem, czyli nad kuchniami z natury rasistowskimi, służącymi dominacji białego człowieka nad innymi rasami. Na celowniku znalazły się dotychczas USA i Francja, choć dobrą wiadomością jest to, że podobne manifestacje szaleństwa spotkały się w przypadku Francuzów z bezpardonową, ogólnonarodową krytyką.

Zresztą, cokolwiek by powiedzieć, to właśnie ograniczenia dostępu do restauracji i kawiarni tylko dla zaszczepionych, na szczęście już byłe, wywoływały nad Sekwaną masowe, cotygodniowe protesty – widocznie naród francuski miłuje swą rasistowską kuchnię do tego stopnia, że dla tej przyjemności gotowy był ryzykować sanitarnym armagedonem i zbiorowym samobójstwem. Przypomnijmy pokrótce fakty.

Cały artykuł dostępny jest w 29/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także