"Tygodnik Powszechny". Piłowanie korzeni
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

"Tygodnik Powszechny". Piłowanie korzeni

Dodano: 
Polska prasa
Polska prasaŹródło:PAP / fot. Marcin Kaliński
Czy kłopoty „Tygodnika Powszechnego” świadczą o tym, że powoli znika grupa osób, które deklarują się jako katolicy i równocześnie chłoną wszystkie hasła zmian obyczajowych, które z nauką Kościoła kolidują?

“Tygodnik Powszechny” od półtora roku ze stratą – taką informację podał na początku lipca branżowy portal Wirtualne Media. „W ubiegłym roku wydawca »Tygodnika Powszechnego« przy niewielkim spadku wpływów i wzroście kosztów operacyjnych o 8,1 proc. zanotował 149 tys. zł straty netto, a od stycznia do maja 2022 r. jego strata sięgnęła 185,3 tys. zł” – czytamy w relacji.

Istotnie, jeśli porównać wyniki sprzedaży z ostatnich dwóch lat, to widać zmianę. W grudniu 2020 r. liczba sprzedanych egzemplarzy w tzw. rozpowszechnianiu płatnym razem wynosiła 29 927 egzemplarzy. W wynikach za I kwartał 2022 r. średnia sprzedaż miesięczna utrzymuje się na poziomie 23 314 egzemplarzy. Wydawca – Fundacja Tygodnika Powszechnego – tłumaczy gorsze wyniki jako efekt „ogromnego wzrostu presji kosztowej, którą pogłębił wybuch wojny na Ukrainie”. Oczywiście kłopoty ma cała papierowa prasa, ale nie jest to pełna odpowiedź na pytanie o problemy krakowskiej gazety. Tym bardziej że pismo od paru lat reklamowało się jako „najszybciej rosnący tygodnik” i podkreślało, że „czytelnicy nam ufają”. Zachęcano: „Zaprenumeruj roztropny tygodnik opinii”. Skąd więc obecny kryzys?

Pismo dla każdego?

Krakowski tygodnik wydawany jest od 1945 r. bez przerwy. Jego specyficzny status jedynego pisma ogólnopolskiego wydawanego bez bezpośredniej kontroli komunistycznych władz przyniósł mu w epoce PRL niezwykłą popularność. Z jednej strony przyciągał ludzi wierzących jako pismo mające imprimatur krakowskiej kurii, z drugiej strony, od lat 60. zawsze dbał o przyciąganie do siebie laickiej inteligencji, która z czasem coraz bardziej wkraczała na pole sympatii opozycyjnych.

Po roku 1989 pismo kierowane przez Jerzego Turowicza zaszokowało wielu katolików zaangażowaniem w spory polityczne po stronie najpierw Unii Demokratycznej, a potem Unii Wolności i bardziej lub mniej maskowaną akceptacją dla haseł zmian obyczajowych. Co prawda, pismo z ul. Wiślnej już od lat 60. lansowało koncepcję tzw. Kościoła otwartego, ale to, co zaczęło się dziać od początku lat 90., zdumiało wielu ludzi dalekich od dewocji.

Cały artykuł dostępny jest w 30/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także