Kaczmarczyk: Jesteśmy bezpieczni pod względem żywnościowym
  • Łukasz ŻygadłoAutor:Łukasz Żygadło

Kaczmarczyk: Jesteśmy bezpieczni pod względem żywnościowym

Dodano: 
Norbert Kaczmarczyk
Norbert Kaczmarczyk Źródło:Materiał Prasowy
Dlaczego straszy się obywatelami Ukrainy, ukraińskim zbożem, rosnącymi cenami chleba? Trzeba się zastanowić, czy nie jest to przypadkiem działanie agenturalne – mówi Norbert Kaczmarczyk, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Czy rolnicy mogą czuć się bezpieczni, że nie zabraknie im dostępu do paliw, opału i gazu?

Norbert Kaczmarczyk: Rolnicy mogą czuć się bezpieczni, ponieważ rząd reaguje na sytuacje kryzysowe w każdym sektorze. Na dzień dzisiejszy energia jest zapewniona, natomiast chcemy podczas najbliższego posiedzenia Zespołu Parlamentarnego ds. Suwerenności Energetycznej pod przewodnictwem ministra Janusza Kowalskiego, zaproponować dodatkowe rozwiązania, aby sektor rolno-spożywczo-przetwórczy oraz handel, miał zapewnione dostawy energii w razie sytuacji kryzysowych. To niesamowicie ważny element w całym łańcuchu od rolnika po konsumenta. Bez zapewnienia stabilnych źródeł energii, konsument będzie płacić jeszcze więcej za żywność w sklepach. Dlatego koszty należy niwelować.

Czy na teraz źródła są zapewnione?

Tak, jednak należy myśleć o przyszłości. W sytuacji wojny na Ukrainie i problemów logistycznych na całym świecie musimy reagować na bieżąco. Musimy sektor rolno-spożywczy i przetwórczy traktować jako element strategiczny, który trzeba zabezpieczyć i dbać szczególnie. W sytuacji kryzysu, żywność jest tak ważna jak militaria i staje się elementem wojny, co pokazał Putin, wprowadzając embargo na produkty rolne.

Czy możemy być bezpieczni, że nie zabraknie żywności, albo chleb nie będzie kosztował ponad 10 zł?

Jesteśmy bezpieczni w kwestii zabezpieczenia żywnościowego. Polska jest samowystarczalna, jednocześnie będąc wielkim eksporterem żywności. W 2020 roku eksportowaliśmy żywność na ponad 34 mld euro. W 2021 roku na ponad 37 mld euro, a są to nadwyżki. Spójrzmy na sytuację na zbożu, gdzie wyprodukowaliśmy do 35 mln ton w rekordowych latach, a w tym roku szacuje się, że będzie około 33 mln ton. Eksportujemy natomiast od 5 do 9 mln ton zbóż, więc chleb na pewno będzie i z pewnością nie będzie kosztował 30 złotych.

Donald Tusk wskazuje, że Polskę zaleje ukraińskie zboże. Co może wywołać taka sytuacja?

Chciałbym to zdementować. Do Polski wjechało z Ukrainy kilkanaście tys. ton ukraińskiego zboża, a np. w tym roku wjechało około 600 tys. ton kukurydzy więcej niż w ubiegłym. Przy 34 mln ton zbóż, które produkujemy, to proszę samemu porównać skalę. Dziś obserwujemy spadki cen zbóż, ale dzieje się tak zawsze w okolicach żniw. Po tym okresie ceny wrócą do normy. Dodatkowo proszę zauważyć w jaki absurd wprowadza nas opozycja. Z jednej strony straszy się Polaków, że chleb będzie po 30 złotych, a z drugiej krytykuje się rząd za zboże, które wjeżdża do nas z Ukrainy. Gdzie tu logika? Jeśli opozycja już chce uprawiać tą tępą propagandę, to niech się zdecyduje.

Co wpływa na ceny chleba?

Spekulacja. Jeśli jej nie będzie, a tu również opozycja powinna się zachowywać odpowiedzialnie, to skończą się wahania cen. Podobnie było z paliwem, gdzie przy panice pojawiły się niedobory, czy z cukrem, gdzie wiemy, że cukier w Polsce jest, mamy nadwyżki, a spekulacje zmuszają obywateli do płacenia i kupowania więcej. Nie wolno grać na strachu ludzkim, który ma powodować zwiększone zakupy. To ciosy poniżej pasa. A zastanowił bym się nawet, dlaczego tak bardzo w Polsce, zwłaszcza przez polityków opozycji powielana jest rosyjska propaganda? Dlaczego straszy się obywatelami Ukrainy, ukraińskim zbożem, rosnącymi cenami chleba? Trzeba się zastanowić, czy nie jest to przypadkiem działanie agenturalne, mające na celu wywołać niepokój wśród obywateli.

Czy zboża z Ukrainy są dobrej jakości?

Różnie bywa. Warto wskazać, że polskie firmy, które kupowały zboża z Ukrainy, przejechały się na tym. Polskie zboże jest najlepszej jakości i czasami kupując kilka samochodów, czy kilkaset ton zboża bez cła (UE zdjęła cła na zboża), okazywało się, że produkty te są tak niskiej jakości, że należało mieszać je z polskimi. W rolnictwie jest takie powiedzenie: „co takie to drogie”. Szybko okazało się, że producenci wrócili do polskiego zboża, dlatego rynek szybko zweryfikował sytuację, co również obala narrację opozycji.

Rząd zdecydował się na unijne, 15 proc. oszczędności gazu. Największe oszczędności musi poczynić przemysł, dlatego pytanie brzmi, czy przełoży się to na ceny nawozów?

Ceny nawozów uzależnione są od cen gazu. Polska dywersyfikuje źródła gazu, ale musimy pamiętać, że mamy światowy niedobór tego surowca. Pragnę jednak zaznaczyć, że polski rząd jako jedyny w Europie zareagował na ten problem i wprowadziliśmy dopłaty dla rolników do nawozów w wysokości 4 mld złotych. Wnioski złożyło blisko pół miliona rolników, a połowa z nich otrzymała pieniądze. Drugą połowę właśnie wypłacamy. Działamy tak dlatego, żeby konsument w sklepie nie płacił wyższych kwot za swoje codzienne zakupy. Jeśli rolnik będzie mógł produkować na w miarę normalnych zasadach w tej trudnej sytuacji rynkowej, to ceny produktów pozostaną na niższych poziomach.

Jaka cena za zboże jest stabilna dla rolnika?

W granicach 1300-1600 złotych za tonę. Trzeba pilnować tej ceny i państwo musi na to patrzeć. Tutaj ogromne znaczenie mają zasoby magazynowe zbóż, bowiem państwo może interweniować, gdy cena przewyższa 2 tys. złotych. Nie chcę być złym prorokiem, ale uważam, że w przyszłym roku, na przednówku, światowe zapasy zbóż nie będą na wysokim poziomie, dlatego cena będzie wyższa.

Jest pan również rolnikiem-praktykiem. Jakie działania, które pan stosuje, może polecić?

Chciałbym zachęcić do tworzenia bezpieczeństwa białkowego, czyli uprawy soi, której areał zwiększył się z 24 tys. hektarów, do 50 tys. hektarów w tym roku. Rolnicy zauważają, że rośliny białkowe kumulują azot, czyli mamy darmowy azot poprzez odpowiednią gospodarkę. Jeśli w przyszłym roku po uprawach soi, będziemy mieli uprawę pszenicy, to będzie ona miała darmową dawkę azotu, co obniży koszty produkcji.

Czytaj też:
"Putin siedzi w bunkrze". Podsłuchano rozmowę wojskowych
Czytaj też:
Podwyżka cen energii. Ponad połowa Polaków niepokoi się o przyszłość

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także