Wolski: Pudelek jako rottweiler
  • Marcin WolskiAutor:Marcin Wolski

Wolski: Pudelek jako rottweiler

Dodano: 
Marcin Wolski
Marcin Wolski 
Plotka jest bronią zabójczą. Nawet zdementowana pozostawia osad w umysłach, wywołujący gangrenę stosunków międzyludzkich.

W życiu politycznym plotka stosowana była od wieków z dużą skutecznością. Pierwszy z brzegu przykład to czarny PR wokół Marii Antoniny. Przypisywanie jej udziału w aferze związanej z naszyjnikiem królowej było jednym z elementów prowadzących Francję do rewolucji, a Marię Antoninę do gilotyny. Współcześnie w polsko–polskiej wojnie plotek, noszących najczęściej nazwę fake newsów, nie brakuje, a największa nawet bzdura, rzucona na rozognione umysły, zapuszcza korzenie i wydaje zatrute owoce. 

Interesujące, że batalia przeniosła się na obszary dotąd neutralne – wprawdzie eksploatujące plotkę, ale głównie obyczajową i celebrycką. Niepostrzeżenie forum takiej operacji stał się portal Pudelek. Przynajmniej od roku, gdy został zakupiony przez Wirtualną Polskę, okazuje się jednym z frontów, tym groźniejszym, że zakamuflowanych. Między banialukami o romansach gwiazd, powiększaniu piersi i towarzyskich skandalach coraz częściej pojawiają się informacje polityczne, czasem wymyślone, czasem nie, ale prawie zawsze tendencyjne. Co gorsza, często ci, których to dotyczy, nawet o tym nie wiedzą, ponieważ grzebanie się w medialnym maglu wydaje się im poniżej godności. Niesłusznie. Ilu bowiem czytelników może mieć poważny, racjonalny tygodnik opinii? Sto tysięcy? A niechby i dwieście. Natomiast wiedzę o świecie z Pudelka czerpią miliony, w dodatku nie konfrontując jej z przekazami z innych źródeł. Plotka idzie w świat, kształtuje nastroje, utrwala postawy niechętne jednym, a przychylne drugim. Bez tej działalności takie zjawiska jak obrażanie się na media narodowe całych środowisk, a zwłaszcza ich koryfeuszy, byłoby niemożliwe. 

Okazuje się bowiem, że o wiele łatwiej niż czytelników Pudelków, którzy mimo wszystko zachowują zdrowy rozsądek, udaje się ogłupienie dotychczasowych bohaterów tych stron internetowych. Jak inaczej bowiem wytłumaczyć sobie bronienie tego, co nie jest zagrożone (np. demokracja) i atakowanie tego, co powinno być święte i korzystne dla wszystkich (racja stanu)?! 

Całość dostępna jest w 26/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także