Tylko krok od sędziokracji
  • Tomasz RowińskiAutor:Tomasz Rowiński

Tylko krok od sędziokracji

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Leszek Szymański
W ostatnich tygodniach Polska weszła w kolejną fazę sporów o praworządność i być może jest to faza gorsza od wszystkich poprzednich.

Nie warto podważać tego, że taki spór faktycznie istnieje – wylano już zbyt wiele atramentu na ten temat, pokazując złożoność sprawy. Także rozkład politycznej odpowiedzialności za panujący w tej chwili w sądownictwie chaos był wielokrotnie opisywany. Wygląda jednak na to, że dotychczasowe etapy konfliktu zbledną wobec tego, co dzieje się na naszych oczach tego lata. Zarówno szefowa Komisji Europejskiej, jak i część sędziów Sądu Najwyższego postanowią – jak się zdaje – popchnąć polskie sądownictwo, a co za tym idzie – nasze państwo, o kolejny solidny krok w stronę przepaści. SN I KE wpadły bowiem na pomysł, by sformułować postulat, wedle którego polskie zasady praworządności powinny opierać się na standardach nieznanych nigdzie w demokratycznym świecie. I nie chodzi wcale o to, że mają być one tak wyśrubowane.

„Praworządność” instrumentalna

Oczywiście dla Komisji Europejskiej to tylko polityczna gra, choć ważna. Spory z Polską pozwalają bowiem instytucjom europejskim na różnych poziomach rozszerzać prerogatywy swojej władzy bez zmieniania traktatów. Zatem każda możliwość wtrącenia się w sprawy polskiego państwa będzie wykorzystana do takiej interpretacji traktatów unijnych, by w przyszłości można było te „rozwinięcia” wykorzystać przeciwko suwerenności któregokolwiek z państw UE. W tym też sensie sposób, w jaki PiS od lat prowadzi swoje awantury z Brukselą, działa niestety na rzecz europejskiej federalizacji pod niemieckim przewodnictwem. Co gorsza, dziś wycofanie się z trwającego klinczu jest praktycznie niemożliwe. Nie warto też się łudzić, że proces federalizacji zostanie powstrzymany np. z powodu politycznej defensywy, w której znalazł się Berlin w czasie trwającej na Ukrainie wojny.

W krótkiej perspektywie niemieckiej szefowej KE Ursuli von der Leyen chodzi prawdopodobnie o jedno – o dalsze jątrzenie polskich sporów. Ich trwanie zwiększa szansę na to, że w Warszawie rząd zmieni się na taki, który nawet nie będzie próbował prowadzić polityki niezależnej od planów Brukseli i Berlina.

Cały artykuł dostępny jest w 34/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także