Nie bacząc na ostrzeżenia matki, zabiera syna z poprzedniego związku i przeprowadza się do Algieru. Szaleństwo? Ależ skąd! Fernand jest całkowicie zeuropeizowany. To kochanek, nie wojownik. Wygląda i nosi się jak paryżanin, meczety omija szerokim łukiem, tańczy, pije alkohol, a żonę traktuje z najwyższym szacunkiem. Nawet jego komunizm wydaje się rodzajem hobby. Zresztą w roku 1956 Algieria jest częścią Francji i nic nie wskazuje, że kiedyś będzie inaczej. A jednak pewnego pięknego dnia bajka się skończy, do drzwi państwa Iveton zapukają funkcjonariusze policji.
Vicky Krieps, która błyszczała w „Nici widmie”, tu również rozgrywa niezgorszą partię. Szkoda tylko, że naiwność bohaterów udzieliła się scenarzystom.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.