Złoty interes "hrabiego"

Złoty interes "hrabiego"

Dodano: 
Hotel Ostoya w Krakowie.
Hotel Ostoya w Krakowie. Źródło:Google Maps, screen
TOMASZ LENCZEWSKI I Miał wszelkie perspektywy na przetrwanie stalinowskiej nocy – złoto, dolary, antyki, kamienicę, rodzinę i przyjaciół. Z powodu głupoty i naiwności życiowej stracił wszystko

Wojciech Ostaszewski pochodził ze starej rodziny szlacheckiej. Urodził się w majątku ziemskim Wzdów koło Sanoka. Jego ojciec Adam Ostaszewski, doktor praw UJ, zrezygnował z kariery dyplomatycznej w służbie austriackiej. Poświęcił się studiom filozoficznym i kosmologii. Znał ponoć 20 języków i stworzył koncepcję uniwersalistycznego języka międzynarodowego Ost, który podobno stał się inspiracją dla esperanto. Stworzył też wiele wynalazków, a kilka z nich nawet opatentował. Były to m.in. silnik hydrauliczny i gazowy oraz samolot pionowego startu. Mało kto wie, że zbudował pierwszy polski płatowiec Stibor. Uważany przez jednych za ekscentryka i nazywany Leonardem ze Wzdowa, przez drugich za wariata, żył w przekonaniu o własnej wyjątkowości.

Wojciech był jego jedynym synem. Ukończył wprawdzie prawo oraz posiadł znajomość kilku języków, lecz pędził monotonne salonowe życie. Choć niczego mu nigdy nie brakowało, to po śmierci ojca w roku 1934 korzystał z odziedziczonego majątku w sposób nader ograniczony. O sprawach finansowych decydowała jego matka Maria z Chłapowskich.

Po wybuchu drugiej wojny Wzdów przejęły władze okupacyjne, tworząc z niego Liegenschaft, czyli posiadłość rolną administrowaną przez niemieckiego pełnomocnika. Ostaszewscy musieli się przenieść do swojej krakowskiej kamienicy przy ul. Piłsudskiego 24. Matka wkrótce zmarła, pozostawiając synowi pokaźny zapas kilkuset monet złotych, obcej waluty, biżuterii i cennych kruszców. W tej schedzie była nawet obroża dla psa z dukatowego złota. Syn szybko poznał arkana okupacyjnego czarnego rynku, co stało się podstawowym źródłem jego dochodów. Wkrótce ożenił się z Aleksandrą „Lilką” Mniszek -Tchorznicką, córką byłego sędziego Sądu Najwyższego i ostatniego prezesa Rady Głównej Opiekuńczej. Ta temperamentna kobieta kierowała się wyłącznie rozsądkiem, który zawiódł ją o tyle, że Wojciech – podobnie jak matka – okazał się dla bliskich człowiekiem niebywale skąpym.

Artykuł został opublikowany w 39/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także