Klęska w obwodzie charkowskim miała znaczenie nawet bardziej psychologiczne i propagandowe niż militarne. Ukraińcy nie byli w stanie przeprowadzić skutecznej kontrofensywy na Chersoń, nie mówiąc już o likwidacji korytarza z Krymu do Donbasu, więc uderzyli na słabszy odcinek frontu. Dość powiedzieć, że Rosjanie nawet nie planowali referendum w sprawie aneksji Charkowszczyzny, ponieważ uznali, że okupują zbyt niewielki procent obwodu. Niemniej to właśnie w tym regionie Ukraińcy po raz pierwszy rozbili Rosjan i zmusili ich do panicznej wręcz ucieczki. Rozmiarów klęski nie dało się ukryć. Putin, krytykowany również przez samych Rosjan za nieskuteczność, musiał odpowiedzieć.
Z braku argumentów militarnych zareagował również krokami, które w najbliższym czasie będą miały bardziej psychologiczne i propagandowe znaczenie. Przy czym wszystkie trzy „odpowiedzi na Chamberlaina” (jak metaforycznie nazywa się w Rosji zdecydowaną reakcję na działania przeciwnika przez analogię do sowieckiej, antybrytyjskiej kampanii propagandowej) oznaczają nie tylko zagrożenie dla Ukrainy i Zachodu, lecz także dla samego Putina. Te trzy kroki to mobilizacja, aneksja i groźba ataku jądrowego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.