Przestępstwo polegające na pomocy w aborcji zostało określone w art. 152 § 2 Kodeksu karnego. Pomoc w aborcji i nakłanianie kobiety do zabicia dziecka są zagrożone karą trzech lat więzienia. Według aktywistów pro-life to za mało. 27 września marszałek Sejmu Elżbieta Witek zatwierdziła powstanie komitetu obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej. Od tego dnia liczą się trzy miesiące, które fundacja Kai Godek ma na wniesienie projektu do parlamentu. Musi zebrać pod nim minimum 100 tys. podpisów.
Projekt przewiduje powiązane ze sobą zmiany w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz w Kodeksie karnym. Zasadniczą zmianą, proponowaną przez pomysłodawców, jest wprowadzenie kary do dwóch lat więzienia za publiczne propagowanie działań dotyczących możliwości przerwania ciąży oraz nawoływanie do aborcji. Co istotne, karalne miałoby być także informowanie o możliwości zabicia dziecka nienarodzonego w przypadkach innych niż te zapisane w prawie. Ponadto zabronione ma się stać nakłanianie kobiety do przerwania ciąży. To uściślenie obowiązujących przepisów, ponieważ czyn ten jest karany już teraz, jednak tylko w przypadku aborcji dokonanej z naruszeniem przepisów ustawy.
Zbiórka podpisów ruszyła dwa lata po przełomowym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. W październiku 2020 r. TK orzekł, że dokonywanie tzw. aborcji eugenicznej, czyli związanej z wrodzoną wadą dziecka, jest niezgodne z ustawą zasadniczą. Wniosek o zbadanie tej kwestii wnieśli do Trybunału posłowie Prawa i Sprawiedliwości.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.