Częstochowa… w USA
  • Ryszard CzarneckiAutor:Ryszard Czarnecki

Częstochowa… w USA

Dodano: 
Narodowe Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej, zdjęcie ilustracyjne
Narodowe Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Jacek Turczyk
"Biało-Czerwone to barwy niezwyciężone" || O tym miejscu słyszałem i czytałem wielokrotnie. Nawet trochę zazdrościłem tym, którzy w nim byli. Ja nie byłem nigdy. Do czasu. Odwiedziłem "amerykańską Częstochowę" w stanie Pensylwania w ostatni piątek.

Miejsce to szczególne. Założył je w 1951 roku polski paulin ojciec Michał Zembrzuski, który lata II wojny światowej i niemieckiej okupacji naszego kraju i niemal całej Europy spędził na Węgrzech, a więc tam, gdzie zakon paulinów powstał. Pierwsza mała, drewniana kaplica powstała cztery lata później. Trudno ją porównać z obecnym dwukondygnacyjnym kościołem, którego większa, górna część ma dwa tysiące miejsc siedzących. W 1966 roku obchodzono tu uroczyście Millenium i to właśnie wówczas powstało "Sanktuarium 1000-lecia Polski". Nie byłoby tej świątyni bez pożyczki finansowej udzielonej przez katolickie zgromadzenie Rycerzy Kolumba. Rycerze zapytali o opinię amerykańskiego kardynała z silnymi polskimi korzeniami Johna Króla, który pożyczkę pobłogosławił.

Przyjeżdżało tu trzech prezydentów USA i wszystkich witały tłumy Polaków i amerykańsko-polskich katolików. Byli to: Lyndon Johnson, Ronald Reagan i George Bush (senior). Tuż przed swoim wyborem na papieża był tu kardynał Karol Wojtyła, który był jednym z głównych mówców na odbywającym się w pobliskiej Filadelfii (20 minut samochodem) Kongresie Eucharystycznym (później na konklawe był zdecydowanie popierany przez kardynałów z USA, w tym tych polskiego pochodzenia). Obok kościoła jest Kaplica Miłosierdzia Bożego. Dostrzegam napis, znany z Polski, który widziałem również kilka miesięcy wcześniej… na Madagaskarze w żeńskim klasztorze – siostry opiekowały się tam szpitalem i szkołą pielęgniarską w stolicy kraju, Antananarywie – "Jezu Ufam Tobie".

W wielkiej świątyni po prawej widzę witraże opisujące historię Stanów Zjednoczonych Ameryki, a po lewej witraże opisujące dzieje Polski. Działa też polskie katolickie radio współpracujące z kilkoma radiostacjami w ojczyźnie. Dostrzegam olbrzymią liczbę wotów dziękczynnych za uzdrowienie – wśród nich kilka kul do chodzenia, które nie były już potrzebne. Jest też olbrzymi cmentarz z przeszło dwoma tysiącami grobów polskich żołnierzy (a często także ich żon), którzy zmarli na obczyźnie, w USA, już po wojnie. Wśród nich grób zawierający doczesne szczątki – niedawno przeniesione z Kalifornii – Antoniego "Bohuna" Szackiego, ostatniego dowódcy Narodowych Sił Zbrojnych. Wszystkie groby przepasane są biało-czerwonymi wstążkami.

A stara drewniana kaplica dalej funkcjonuje, przeniesiona na obrzeże cmentarza (odbywa się tam większość uroczystości pogrzebowych).

"Amerykańską Częstochowę" doskonale określają słowa polskiego papieża, który w 1982 roku, podczas Mszy Świętej dla Polaków w Wielkiej Brytanii na stadionie Crystal Palace w Londynie powiedział o naszych rodakach żyjących na obczyźnie, że są "Polską poza Polską"… Nic dodać, nic ująć…

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także