Melnykiem prosto w twarz
  • Jan FiedorczukAutor:Jan Fiedorczuk

Melnykiem prosto w twarz

Dodano: 
Andrij Melnyk, były ambasador Ukrainy w Niemczech
Andrij Melnyk, były ambasador Ukrainy w Niemczech Źródło:PAP / CLEMENS BILAN
Awans Andrija Melnyka na wiceszefa ukraińskiego MSZ świadczy o całkowitym lekceważeniu naszego państwa przez Kijów. Ukraina została przyzwyczajona do tego, że w żaden sposób nie musi zabiegać o polskie względy, więc trudno mieć do niej pretensje, że korzysta z tej luksusowej pozycji

Powołanie Andrija Melnyka na stanowisko wiceministra spraw zagranicznych w teorii zostało negatywnie ocenione zarówno przez PiS, jak i opozycję. A jednak łatwo dostrzec, że nawet te krytyczne głosy padające pod adresem ukraińskich władz były niezwykle wstrzemięźliwe, by nie rzec – bojaźliwe. Nie sposób nie zauważyć, że obecna sytuacja paraliżuje polskich polityków, którzy nie są zdolni do choćby drobnej krytyki ukraińskiej strony, i to nawet wtedy, gdy jest ona ze wszech miar zasadna.

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak przyznał co prawda, że nominacja Melnyka to „zły sygnał”, z którego cieszyć się będzie wyłącznie Władimir Putin, a ówczesny rzecznik PiS Radosław Fogiel ocenił całe zdarzenie jako „niefortunne”, trudno jednak nie odnieść wrażenia, że polskie władze po prostu zrejterowały. Szczególnie smuci postawa prezydenta Andrzeja Dudy, który zdobył się jedynie na lakoniczne stwierdzenie, że są to „suwerenne decyzje, które podejmują władze ukraińskie”, a dopytywany o kontrowersje wokół osoby Melnyka dodał, że „będzie trzeba widocznie pana ministra poprosić o to, żeby sobie jednak trochę doczytał faktów historycznych, żeby miał obiektywne spojrzenie”. Aby zrozumieć ciężar tych słów, spróbujmy wyobrazić sobie, że kanclerz Olaf Scholz powołuje na wiceszefa dyplomacji osobę negującą niemieckie zbrodnie dokonane na Polakach w czasie drugiej wojny światowej. Czy wówczas prezydent Duda również broniłby suwerennych decyzji Berlina oraz proponował korepetycje z historii?

Sam Melnyk, informując o swojej nominacji na stanowisko wiceszefa MSZ, zapowiadał polityczną „rozróbę”. „Let’s Get Ready to Rumble” – napisał dyplomata na Twitterze, co – jak się wkrótce okazało – nie było czczą przechwałką. Całości dopełniało dołączone do wpisu zdjęcie, na którym polityk pozował z pięścią uniesioną w bokserskim geście. Było to trafne oddanie jego podejścia do dyplomacji.

DYPLOMATA Z TWITTERA

Naprawdę głośno o Melnyku zrobiło się po raz pierwszy kilka miesięcy temu za sprawą jego skandalicznych wypowiedzi relatywizujących zbrodnię wołyńską oraz broniących samego Bandery i jego siepaczy.

W rozmowie z niemieckim dziennikarzem Tilo Jungiem ówczesny ambasador przekonywał, że Ukraińcy byli w II RP „uciskani w taki sposób, że trudno to sobie wyobrazić”. – Polacy byli dla nas takimi samymi wrogami jak nazistowskie Niemcy czy Sowieci – mówił polityk. Gdy niemiecki dziennikarz zwrócił mu uwagę, że polityka II RP nie usprawiedliwia masowych mordów na ludności cywilnej, Melnyk odparł jedynie, że „takiej samej masakry na Ukraińcach dokonali Polacy […], a teraz Polska stara się upolitycznić tę historię”

Artykuł został opublikowany w 49/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także