7 grudnia Chiny ogłosiły, że rezygnują z polityki zero-COVID, tydzień później, że wprowadzają zasadę niewykazywania w statystykach wyników pozytywnych testów wobec osób bezobjawowych. I nagle, tak jak wcześniej w Polsce, zbito termometr i niby-gorączka zniknęła. To oznacza kilka rzeczy.
Po pierwsze, koniec religii zero-COVID, której Pekin był Watykanem. Chodziło w niej o to, że walczymy z wirusem do końca jego albo kraju, który z nim walczy. W ramach religii miano wyeliminować wirusa do zera przypadków, a więc zaprzestano leczenia, tylko skupiono się na przerwaniu transmisji i izolowaniu ludności.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.