Nie ma chyba lepszego obrazu pomieszania z poplątaniem w sprawie wojskowych szkoleń niż zdjęcie zamieszczone przez znanego muzyka, twórcę Elektrycznych Gitar – Kubę Sienkiewicza. Muzyk zamieścił na Facebooku zdjęcie z dokumentem, który przysłało mu wojsko. I napisał: „Dostałem kartę mobilizacyjną. Biorą już rocznik 61. Cieszę się z tego. To jest bardzo dobry rocznik. O dużej wartości bojowej. Damy radę. Jak w 1939”.
Takie przedstawienie sprawy mogło dać ludziom wrażenie, że Sienkiewicz właśnie dostał list, w którym nakazują mu stawić się po karabin i udać na front. Tymczasem wojsko rozpoczęło wysyłanie informacji ludziom, którzy już odbywali służbę, w związku ze szkoleniami takich osób, które zamierza przeprowadzić w przyszłym roku. A Sienkiewicz w wojsku był, choć dawno temu, jeszcze w PRL służył w czołgu.
Może dziwić jeszcze to, że muzyk ma 61 lat. Jednak i tu jest logiczne wyjaśnienie. Wojsko wybiera na przeszkolenie z byłych rezerwistów zwłaszcza takich, którzy są przedstawicielami określonych zawodów. Tak się składa, że Sienkiewicz z wykształcenia jest neurochirurgiem. Trudno uznać, że akurat lekarze nie przydaliby się w wojsku, gdyby – nie daj Boże – Polska zaczęła mieć taki problem, jaki ma dziś Ukraina.
Kto pójdzie w kamasze
Wielka dyskusja w sprawie wzywania do wojska Polaków nie zaczęła się jednak od muzyka. Zaczęła się od jednego przypadku opisanego przez media.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.